Robert Kiyosaki to znany przedsiębiorca, inwestor, autor „Bogatego ojca, biednego ojca”. Wysyłając ostatnie post na X znów narobił szumu. Podczas gdy cena Bitcoina nurkowała z okolic 100 tys. USD do 81 tys. USD w piątek, 21 listopada 'guru’ ogłosił, że sprzedał część posiadanych BTC za 2,25 mln dolarów, choć lata temu kupował go za około 6 tys. USD za sztukę.
Zamiast jednak świętować udany trade albo wygłaszać kolejne manifesty o wolności finansowej, zrobił coś, co wielu fanatyków BTC uznałoby wręcz za herezję. Co dokładnie i dlaczego? Skąd w ogóle pomysł Kiyosakiego, jednego z największych piewców 'HODLingu’, by sprzedać Bitcoina? Oddajmy my głos. Oto fragment jego komentarza na X:
’Szacuję, że kapitał z mojej sprzedaży Bitcoina te 2,25 mln dolarów, które przerzuciłem w centra chirurgiczne i biznes billboardowy zacznie generować około 27,5 tys. dolarów miesięcznego, wolnego od podatku przepływu gotówki już w przyszłym lutym.
Dorzucenie tych 27,5 tys. miesięcznie do dochodów, które od lat zapewniają mi moje nieruchomości i firmy, robi sporą różnicę. Moja poduszka z wolnych przepływów pieniężnych robi się po prostu coraz solidniejsza i idzie już w setki tysięcy dolarów miesięcznie.
I mimo tej sprzedaży pozostaję bardzo byczo nastawiony do Bitcoina wręcz przeciwnie. Planuję dokupować kolejne monety, ale wyłącznie z przepływów, które same się na to składają. To była moja „strategia bogacenia się” odkąd jako dzieciak grałem w Monopoly z moim „bogatym ojcem”… Ponad sześć dekad temu. Nie twierdzę, że to ma być twoja strategia. Warren Buffett uznałby ją pewnie za zbyt powolną i naiwną.’
Dlaczego? Odpowiedź jest prosta
Kiyosaki wylicza, że inwestycje zasilone pieniędzmi z Bitcoina powinny generować około 27,5 tys. USD miesięcznie już w przyszłym roku … W formie przychodu wolnego od podatku. A to oznacza, że jego poduszka gotówkowa, zbudowana przede wszystkim na nieruchomościach i firmach przynoszących stały dochód, zwiększy się do rzekomych 'setek tysięcy dolarów miesięcznie’.
Kiyosaki podkreśla, że wciąż jest bykiem na Bitcoinie i zamierza odkupić kolejne BTC… Ale zrobi to wyłącznie za pieniądz, który sam na siebie pracuje. To stara zasada, którą powtarza od dekad: 'najpierw buduj dochód pasywny, potem kupuj aktywa o wysokim potencjale wzrostu’.
Ta filozofia była dla niego spójna jeszcze zanim ktokolwiek znał takie słowo jak blockchain, czy nawet Bitcoin. Kiyosaki publicznie twierdzi, że stosuje ją od ponad 65 lat … Od czasu, gdy jako nastolatek uczył się podstaw kapitalizmu, grając z 'bogatym ojcem’ w Monopoly.
Starcie światów
Kiyosaki nie byłby sobą, gdyby przy okazji nie uderzył w jednego z największych inwestorów w historii. Kiyosaki od lat spiera się z Warrenem Buffettem. Buffett twierdzi, że Bitcoin to nie inwestycja, lecz spekulacja. Kiyosaki nie zaprzecza, że BTC bywa chwiejny, ale zauważa przy okazji, że: akcje też potrafią runąć, nieruchomości także, a obligacje USA uważane za najbezpieczniejsze aktywa świata … Właśnie są masowo redukowane z bilansów banków centralnych Chin, czy Japonii.
A skoro spadać może wszystko, to dlaczego akurat Bitcoin ma być z definicji gorszy? Kiyosaki nie kryje, że jego sceptycyzm wobec Wall Street i amerykańskich instytucji finansowych to efekt wieloletniej konsekwencji i świadomości finansowej. ’Nie ufam Fedowi, nie ufam Departamentowi Skarbu, nie ufam Wall Street’ powtórzył znów nak mantrę. Stworzył przy tym teoretyczny podział na trzy typy pieniędzy:
- ’Money of God’, czyli złoto i srebro,
- ’People’s Money’, to Bitcoin i Ethereum,
- ’Fake Money’, czyli dolar, papierowe aktywa, ETF-y, REIT-y, kontrakty, wszystko to, co uważa za sztuczne i ma potencjalnie nieskończoną podaż
Kiyosaki nie inwestuje w złoto czy BTC poprzez ETF-y, bo uważa je za papierowe substytuty, nie za realną własność. Podkreśla, że nie wkłada pieniędzy w REIT-y, bo nie chce papierowych budynków. Chce takie, które można dotknąć, obejrzeć, zagospodarować. Sednem narracji Kiyosakiego jest jedna teza. Państwo drukuje zbyt dużo pieniędzy, a zadłużenie nie ma hamulców. To akurat fakt, nie opinia.
W jego ocenie rząd USA zachowuje się jak osoba, która spłaca kartę kredytową kolejną kartą kredytową. A kiedy społeczeństwo traci siłę nabywczą, Wall Street i Buffettowie tego świata stale na tym korzystają. To dlatego Kiyosaki od lat powtarza, że oszczędzający są przegrani nie dlatego, że są nieodpowiedzialni, ale dlatego, że trzymają w rękach walutę, której podaż rośnie szybciej niż realna gospodarka. By to zrozumieć, nie trzeba doktoratu, ani wysokiej inteligencji.