Referendum w sprawie Bitcoina! W Szwajcarii entuzjaści chcą rezerw walutowych kraju w kryptowalucie

Proponenci Bitcoina chcą, aby Szwajcarski Bank Narodowy inwestował w zasoby Bitcoina. Ich intencją jest uniezależnienie rezerw walutowych Helwecji od Euro i zagranicznych obligacji. Planują w tej sprawie doprowadzić do referendum.

Zwolennicy, entuzjaści i użytkownicy Bitcoina chcą upowszechnić swój wybór monetarny. Zamierzają bowiem podjąć próbę zmuszenia Szwajcarskiego Banku Narodowego do alokacji części swoich zasobów w rzeczonego Bitcoina, oraz trzymania części rezerw w najpopularniejszej kryptowalucie.

Jak się można domyślić, Szwajcarski Bank Narodowy sam z siebie się ku temu nie pali. Inwestycje i rezerwy w postaci Bitcoina miałyby jednak, argumentują zwolennicy, pomóc zachować „suwerenność” oraz „neutralność” kraju. Ta druga jest oczywiście tradycyjną troską Helwetów, utrzymywana od setek lat.

Ta pierwsza z kolei – jakkolwiek z pewnością wartość podstawowa, uniwersalna i ogromnie cenna – bywa niestety w kontekście monetarnym profanowana i bastardyzowana przez apologetów nieograniczonej władzy banków centralnych. Nader często bowiem argumenty tychże wymierzone w kryptowaluty oparte są o slogan, że te „podważają suwerenność monetarną”.

Zupełnie tak, jakby odebranie bankowi centralnemu możliwości uznaniowego dodruku pieniędzy i nakładania na obywateli podatku inflacyjnego w jakikolwiek sposób podważało suwerenność kraju, w którym ci obywatele żyją.

Neutralność – trudna rzecz. I kosztowna

Jednym z antidotów przeciw podobnym zabiegom okazały się właśnie kryptowaluty. A w każdym razie te tradycyjne, zdecentralizowane, z Bitcoinem na czele. Stanowiąc antytezę modelu funkcjonowania pieniądza państwowego, są na nie oczywiście niepodatne.

Pewne novum stanowią jednak założenia autorów inicjatywy. Dotychczas wejście banków centralnych w sferę kryptowalut stanowiło raczej przedmiot obaw, nie pole zabiegów ich zwolenników. Obawiali się oni, że banki te (prócz nigdy niegasnącego nałogu „regulowania” czego tylko się da, w imię swej władzy i kontroli) mogłyby po prostu wyssać kryptoaktywa z rynku.

Tymczasem autorzy szwajcarskiej inicjatywy właśnie tego by chcieli. Jak przekonują, pozwoliłoby to zachować rezerwy walutowe Konfederacji Szwajcarskiej w postaci aktywa niepodatnego na inflację czy kwestie polityczne. W jaskrawym kontraście, jak dodają, do zagranicznych obligacji czy takichż walut. W tym ostatnim kryje się zresztą więcej. Inicjatorzy niedwuznacznie (i nieprzyjaźnie) zerkają tutaj w stronę Europejskiego Banku Centralnego i innych organów UE.

Te w ostatnich latach miały wielokroć szantażować Szwajcarię różnego rodzaju retorsjami i ograniczeniami, aby wymusić na niej dostosowywanie się do różnych unijnych regulacji i standardów (np. w zakresie tajemnicy bankowej czy jurysdykcji sądowej) – mimo że kraj tej nie jest i nie chce być członkiem Unii.

Stąd, jak argumentują inicjatorzy, rezerwy w postaci Bitcoina – zamiast Euro czy obligacji głównych krajów unijnych – pozwoliłyby Helwecji na daleko większą swobodę w polityce gospodarczej i mniejszą konieczność przejmowania się fochami Brukseli.

Uderzyć referendum w obstrukcję banku

Proponenci inicjatywy dotyczącej dodania Bitcoina do rezerw muszą teraz doprowadzić do organizacji w tej sprawie referendum. Jak stwierdził Yves Bennaïm ze skupionego na problematyce krypto thin tanku 2B4CH – która to organizacja uchodzi za spiritus movens akcji – jest on na etapie formowania komitetu politycznego i dopełniania formalności. Następnie niezbędne będzie zebranie podpisów 100 tys. obywateli Konfederacji, którzy poparliby pomysł. Zgodnie z prawem, będzie na to 18 miesięcy.

Luzius Meisser z platformy Bitcoin Suisse, również zaangażowany w inicjatywę, prócz tego zamierza też spróbować dobrowolnie przekonać władze Szwajcarskiego Banku Narodowego do zalet Bitcoina. Najpewniej jednak sam wie, że będzie mieć w tej sprawie mocno pod górkę.

Prezes Banku, Thomas Jordan, wyraził bowiem już kiedyś swą opinię o Bitcoinie. I według niego, kryptowaluta ta (ani żadna inna) „nie spełnia warunków”, aby dołączyć do grona walut rezerwowych kraju. Mimo to spróbować najpewniej nie zaszkodzi – choćby po to, by nie pozwolić postulatom tym zejść na dalszy plan. Meisser ma zaplanowane wystąpienie na spotkaniu kierownictwa Banku 26. kwietnia.

Samo referendum nie będzie natomiast pierwszą podobną próbą think tanku 2B4CH. Poprzednia, ochrzczona „Bitcoin Initiative”, stawiała sobie za cel formalne uznanie Bitcoina jako waluty rezerwowej Szwajcarii. Inicjatywę tę jednak pogrzebał wysoki wymagany próg poparcia. Do referendum wówczas, w związku z tym, nie doszło.

Tym razem niewykluczone, że będzie inaczej. Wzrost i upowszechnienie Bitcoina oraz doświadczenia dobrosąsiedzkie z UE mogą wpłynąć na odmienny rezultat.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz