Rafał Zaorski, najsłynniejszy polski spekulant giełdowy, ma powody do radości. Jego pozycje krótkie (shorty), utrzymywane od kilku tygodni, przyniosły w końcu poważne zyski. Wszystko przez spadki kryptowaluty Bitcoin i pozostałych altcoinów, które okazały się dużo bardziej drastyczne niż przewidywała większość analityków branżowych. Trader co prawda zamknął swoje pozycje wcześniej, teraz jednak prognozuje kolejne tąpnięcie. Jak nisko może spaść cena Bitcoina?
Cena Bitcoina mówi dobranoc
Kurs Bitcoin-a zaskoczył nawet umiarkowanych pohalvingowych optymistów. Po kilku tygodniach walk o utrzymanie nowych historycznych szczytów (ATH) w rejonie 73 000 USD za sztukę kryptowaluciarze kurczowo trzymali się coraz to niższych i niższych poziomów cenowych. Utrudniały im to kolejne negatywne wiadomości makroekonomiczne, czy to niechęć Fedu do obniżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych, złe wieści z Bitcoin ETF-ów oraz wiadomości o zrzutach BTC pochodzących z upadłej giełdy Mt. Gox.
Aktualnie niestety mamy do czynienia z kapitulacją. Cena Bitcoina bezlitośnie nurkuje, a wszelkie cyfrowe aktywa bardziej ryzykowne od Bitcoina („kryptowaluty alternatywne”) dosłownie szukają dna. Indeks Chciwości („Fear & Greed Index”) wskazuje już praktycznie nie na „Strach”, a „Panikę”- coś, co ostatnim razem doświadczyliśmy bodajże w 2022 r.
Rafał Zaorski kontra Bitcoin i ulica
Powody do zadowolenia ma natomiast najlepiej znany polski spekulant, Rafał Zaorski. Od kilku dni rozgrywał on bowiem tzw. „shorty” na Bitcoinie, czyli obstawiał swoimi pieniędzmi, że jego cena spadnie. Scenariusz ten, wbrew opinii większości analityków sektorowych oraz drobnych inwestorów, rzeczywiście się zrealizował. Kurs BTC zamiast pohalvingowego stabilnego wzrostu nurkuje, a amerykańska giełda nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
Zaorski rozgrywał scenariusz pod tytułem „kupuj plotki, sprzedawaj fakty”. Jego zdaniem wzrosty BTC miały miejsce w wyniku spekulacji na temat wpływu Bitcoin ETF-ów na rynek kryptowalut. Po ich zatwierdzeniu paliwo do dalszych wzrostów (tymczasowo) w zasadzie się skończyło. Bitcoin bardzo wyraźnie aktualnie reaguje na napływy i odpływy netto z funduszy giełdowych z BTC jako aktywem bazowym, i niestety chwilowo nie ma w tym temacie dobrych wiadomości.
Najsłynniejszy polski spekulant twierdzi teraz na swoim profilu na platformie społecznościowej X (Twitterze), że „łamie się pohalvingowy paradygmat”, w świetle którego kierunek po ostatnim halvingu powinien być niemal pionowo wzrostowy.
Podał też dalej swój komentarz z 11 maja br., gdzie wskazywał na tzw. „efekt wąskich drzwi” na wykresie napływów funduszy do ETF-u prowadzonego przez giganta zarządzającego aktywami, Fidelity Investments. Widać na nim, jak wykres gwałtownie wypłaszcza się, a kapitał zaczyna uciekać. Zdaniem tradera kiedy zrealizuje się scenariusz, w którym duża liczba inwestorów będzie próbowała „wydostać się” z rynku naraz, może być jeszcze bardziej katastrofalny dla całego rynku krypto.
Hopium czy copium?
Czy tak faktycznie będzie? Czas pokaże. Zakończmy ten wątek dodając swoistą łyżkę miodu do beczki dziegciu: okres wakacyjnej przerwy nie był historycznie dobry dla kryptowalut i Bitcoina, a największe wzrosty zaczynały się zazwyczaj w okresie jesienno-zimowym. Jeżeli rację mają byki, że znajdujemy się cały czas w hossie i dalej mamy do czynienia z korektą, rynek powinien się zazielenić bardzo mocno przynajmniej jeszcze w trzecim i czwartym kwartale bieżącego roku.