Jeremy Allaire, założyciel i CEO Circle – firmy odpowiedzialnej za emisję USD Coin (USDC), nie przebiera w słowach. Na platformie X stwierdził, że stablecoiny to „najbardziej użyteczna forma pieniądza, jaką kiedykolwiek stworzono”. Tyle że, jego zdaniem, branża jeszcze nie odpaliła rakiety.
Rewolucja wisi w powietrzu. „Najbardziej użyteczna forma pieniądza w historii”
Cała dyskusja rozpoczęła się od posta Sama Bronera z a16z Crypto. Napisał on, że stablecoiny są lepsze, „bo sprzyjają konkurencji”. Takiej, w której – jak to ujął – „każdy może programować pieniądz”. Co z tego wynika? Według niego: niższe koszty, większa dostępność, lepsze usługi.
Ale nie tylko szybkość i cena mają tu znaczenie. Chociaż te też robią wrażenie („<1 sekunda, koszt 1 cent”). Broner podkreśla, że największa zmiana nadejdzie dzięki „permissionless programmability”, czyli możliwości programowania pieniądza bez zgody żadnych pośredników. Czyli po prostu: wolność kodowania kasy.

Allaire: „Stablecoiny? To dopiero początek, nadchodzi przełom”
Allaire przyznał rację – jeszcze nie jesteśmy przy „iPhone moment”, ale… zaraz będziemy. Tym terminem określił punkt zwrotny, który zmieni sposób myślenia o pieniądzu cyfrowym, podobnie jak iPhone zmienił rynek telefonów. Według niego, to tylko kwestia czasu, aż deweloperzy na całym świecie uświadomią sobie, jaką moc mają programowalne cyfrowe dolary w internecie.
Wielu członków społeczności krypto ma podobne przemyślenia. Użytkownik X o nicku Omar zauważył, że obecnie stablecoiny są droższe w porównaniu do innych opcji i sensownie wypadają jedynie dla „tych, którzy nie mają innych możliwości”. Ale dodał też, że przewiduje spadek kosztów w przyszłości.
Ktoś inny zauważył, że stablecoiny jeszcze nie rozgościły się w przestrzeni płatniczej zdominowanej przez karty, ale mają potencjał, żeby ugryźć z tego tortu pokaźny kawałek. Na drugim biegunie mamy krytyków. Paul Krugman, noblista, powiedział miesiąc temu: „Stablecoiny nie pełnią żadnej wyraźnie użytecznej funkcji”.
Cóż, wygląda na to, że nie każdy widzi w nich przyszłość. Ale Jeremy Allaire – i wielu ludzi Web3 – ma zupełnie inne zdanie. I niewykluczone, że to oni będą się śmiać ostatni.