Nie tylko w samych Stanach Zjednoczonych trwa debata na temat strategicznej narodowej rezerwy Bitcoin w USA. Temat zapełnia szpalty nawet w Chinach. Dla tamtejszej prasy wypowiedział sie ostatnio nie byle kto, bo były wiceprezes Bank of China, Wang Yongli. Ten – „o dziwo” – na temat pomysłu administracji Donalda Trumpa, wypowiedział się negatywnie. Jakich użył i czy są lepsze niż „nie bo nie”?
Były wiceprezes Banku Chin ostrzega: Bitcoin zagrozi dolarowi i nie wzmocni jego dominacji
Według chińskiego ekperta, decentralizacja Bitcoina stoi w sprzeczności z celami Trumpa, który chce utrzymać globalną dominację dolara. Wskazał, że brak regulacji oraz ignorowanie rozwoju cyfrowego dolara mogą osłabić pozycję waluty na świecie. „Bitcoin nie wzmacnia statusu dolara. Wręcz przeciwnie – jego rozwój może zaszkodzić pozycji międzynarodowej amerykańskiej waluty” – napisał.
W ostatnich tygodniach coraz więcej krajów mniej lub bardziej skłania się ku utworzeniu narodowej rezerwy w BTC. Temat rozpoczął Donald Trump, jeszcze przed wygranymi wyborami. Teraz głośno mówią o tym chociażby Brazylia, Rosja, Szwajcaria czy Czechy. W Polsce również, gdzie pomysłodawcą tego typu rozwiązania jest kandydat na prezydenta, Sławomir Mentzen.
Wang zakwestionował praktyczność tworzenia narodowej rezerwy opartej na Bitcoinie. Podkreślił, że fundusz stabilizacyjny Departamentu Skarbu USA, wyceniany na 206 miliardów dolarów, nie wystarczy, aby stworzyć znaczącą rezerwę bez generowania dodatkowego długu. Skrytykował też pomysł wrzucania do narodowego skarbca Bitcoinów skonfiskowanych np. tych pochodzących z Silk Road. W jego opinii środki te nie są własnością państwa i powinny wrócić do prawowitych właścicieli.
„Zastąpienie rezerw złota rezerwami Bitcoina raczej nie będzie miało praktycznego pozytywnego wpływu na dolara amerykańskiego. Ponadto trudno będzie wykorzystać go do spłaty długu publicznego” – pisze.
Chiny a kryptowaluty: czas na przemyślenia?
Pro kryptowalutowe poglądy człowieka, który za moment rozpocznie rządy w Stanach Zjednoczonych, zmuszają Chiny do refleksji. Były tamtejszy wiceminister finansów, Zhu Guangyao, ostatnio przekonywał do ponownej oceny i weryfikacji krajowej polityki kryptowalutowej. Z kolei były minister finansów, Lou Jiwei, podkreślił konieczność baczniejszego monitorowania sektora i zaprzestania traktowania go po macoszemu.
Do tej pory temat krypto w Państwie Środka jest niemal jak tabu. Rzecz jasna za wyjątkiem cyfrowego juana (e-CNY). Ten jest jedyną uznawaną w Chinach kryptowalutą. Wszystkie inne są traktowane jako nielegalne i ich posiadanie w świetle prawa jest zabronione.