Jeszcze w lutym urzędnicy chwalili się rekordową liczbą firm, które włączyły rządową aplikację mObywatel do swoich procesów rejestracyjnych. W poniedziałek ten sam resort odesłał jednak z kwitkiem jedną z największych europejskich giełd kryptowalut. W piśmie skierowanym do zespołu zondacrypto Ministerstwo Cyfryzacji uzasadniło odmowę integracji… „niezgodnością kryptowalut z dobrymi obyczajami”. Prezes Przemysław Kral przyznaje, że podobnej korespondencji nie dostała dotąd żadna inna polska firma, a sam fakt jej istnienia kładzie się cieniem na wizerunku państwa, które od lat deklaruje, że stawia na innowacje.
Kryptowaluty bardziej „nieobyczajne” niż hazard
Na pierwszy rzut oka powód brzmi egzotycznie: kategoria „dobrych obyczajów” pojawia się zwykle w ustawach regulujących reklamę alkoholu czy hazardu, rzadko zaś w decyzjach dotyczących technologii finansowych. Co więcej, rządowa aplikacja od dawna współpracuje z przynajmniej czterema legalnymi bukmacherami, którzy pozwalają otworzyć konto po zeskanowaniu kodu QR z mObywatela. – Jeśli hazard jest moralny, a krypto nie, to coś mamy nie tak z kompasem – irytuje się Kral.
Kontrast jest szczególnie wyraźny, gdy spojrzeć na poziom regulacji obu branż. Zakłady bukmacherskie działają w Polsce na podstawie ustawy o gospodarce hazardowej i płacą 12-proc. podatek od stawki. Kryptowaluty podlegają ustawie o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy (AML) i rozporządzeniu UE 2023/1114 (MiCA), ale krajowa ustawa implementująca unijną regulację wciąż leży w sejmowych szufladach. W efekcie giełda z licencjami w siedmiu państwach UE wypada gorzej niż bukmacher, choć – paradoksalnie – korzysta z surowszego reżimu nadzorczego w innych jurysdykcjach.
MiCA i regulacyjny impas
Rozporządzenie MiCA obowiązuje w całej Unii od 30 grudnia 2024 r., przy czym państwa członkowskie UE miały rok, aby dostosować przepisy krajowe. Niemcy, Hiszpania czy Estonia poradziły sobie z tym zadaniem, otwierając fintechom drogę do cyfrowych usług publicznych. Polska znalazła się w gronie zaledwie trzech państw, które weszły w 2025 r. bez kompletnego prawa wdrożeniowego. W takiej próżni interpretacyjnej łatwo sięgać po reguły tak płynne jak „dobre obyczaje”.
Prawnicy specjalizujący się w fintechu nie kryją konsternacji. – Kryterium moralności, jeśli w ogóle ma być stosowane, powinno opierać się na jasnych przesłankach ustawowych. W przeciwnym razie administracja działa uznaniowo – zauważa mec. Anna Szeląg, autorka komentarza do projektu ustawy o kryptoaktyw ach. Zwraca także uwagę, że resort cyfryzacji nie przedstawił publicznie żadnego oficjalnego stanowiska ani analizy ryzyka, choć decyzja de facto zamyka część rynku przed innowacyjną technologią.
Giełda nie składa broni
Zondacrypto deklaruje, że złoży wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy i jednocześnie będzie kontynuować prace nad integracją z estońskim systemem mRiik, gdzie – jak podkreśla Kral – państwowy operator zaprosił spółkę do współpracy. Niewykluczone, że firma skorzysta też z unijnego mechanizmu skargi do Komisji Europejskiej, powołując się na naruszenie zasady swobody świadczenia usług cyfrowych.
Tymczasem Ministerstwo Cyfryzacji milczy, choć sprawa zyskała rozgłos nie tylko w branżowych mediach, lecz także w serwisach głównego nurtu. Jeśli resort nie wyjaśni, dlaczego innowacja raz jest „niemoralna”, a innym razem nie, to największy cios może spaść nie na giełdę kryptowalut, lecz na zaufanie do flagowego projektu państwa w obszarze e-administracji. Polsce pozostanie wówczas niechlubny wizerunek kraju, który boi się własnych haseł o innowacji i cyfryzacji.