ABO Digital, należąca do grupy Alpha Blue Ocean, zainwestuje 200 milionów dolarów w Islamic Coina. Będzie to oznaczało dwukrotne podniesienie kapitalizacji kryptowaluty zaprojektowanej wedle wymogów tej religii. To z kolei, w nadziejach projektantów, ma pomóc na szerszą adopcję krytpo w świecie islamskim, jak dotąd odnoszącym się do idei zdecentralizowanych finansów cyfrowych z mieszanymi reakcjami.
Islamic Coin – przypuszczalnie wypada tu pozostawić ten termin nieprzetłumaczony, bowiem „Islamska Moneta” (czy inne, bardziej kreatywne przekłady, w rodzaju „MuzułMonety”) brzmią odrobinę od rzeczy – to projekt rozwijany przez Haqq Network, „etyczną” platformę finansową zaprojektowaną pod kątem spełniania wymogów Szari’atu. Jak nietrudno się domyślić po tyleż bezpośredniej, co niezbyt wyrafinowanej nazwie – taki sam zamysł przyświeca samej kryptowalucie, której głównym atutem ma być zgodność z kanonami religii muzułmańskiej.
W założeniu główną grupą jej użytkowników będą – również bez zaskoczenia – wyznawcy wspomnianej. Co ciekawe, bitcoin i inne, tradycyjne kryptowaluty nie są uważane za sprzeczne z zasadami islamu, z wyjątkiem stablecoinów i tokenów opartych na złocie (to dlatego, że kruszce zaliczane są do ribawi – towarów, którymi obrót nie może być prowadzony w sposób spekulacyjny bądź w intencji przyszłych zysków).
Zobacz też: Crédit Agricole i Santander chcą krypto. Nie, nie inwestują swoich środków – ale chętnie przechowają cudze
Nie sposób jednak zaprzeczyć, że bezpośredniość odwołania się do zgodności z wytycznymi religijnymi stanowi potężny oręż marketingowy, szczególnie w odniesieniu do bardziej tradycjonalistycznie nastawionych (a przy tym zamożnych) odbiorców. Islamic Coin zebrał już zresztą sporo pochwał i nagród – nie będzie wielkim zaskoczeniem, że pochodzą one ze świata muzułmańskiego, i dotyczą raczej „wzmacniania muzułmańskiej społeczności” niż walorów praktyczno-finansowych. Ot, magia nazwy i pochodzenia.
Obserwatorom zewnętrznym nazwanie pieniądza muzułmańskim może wydawać się nieco niepowściągliwy. Warto jednak pamiętać, że w światopoglądzie islamskim nie istnieje podział rzeczywistości na sfery sacrum i profanum, toteż w istocie wszystko, czego dotyka się wyznawca islamu, powinno być w ten czy inny sposób „islamskie”. No, chyba że napotkamy coś, co uznano za haram (czyli zakazane) – wtedy owo coś już nie jest „muzułmańskie”, ale wtedy też wyznawca powinien obejść to szerokim łukiem.
Finansowa assabija’
Za pośrednich inspiratorów (a przede wszystkim – fundatorów) inicjatywy, podobnie jak całego projektu Haqq Network, uchodzą członkowie rodów panujących w emiratach Dubaju oraz Abu Zabi.
Z jednej strony nie dziwi, że mogą oni być zainteresowani zaimplementowaniem islamskich wpływów w systemie finansowym, którym się posługują. Z drugiej wszakże, na upartego można także dostrzec tutaj druge dno. Innym bowiem projektem Haqq Network jest rozwijany we współpracy z około trzystoma bankami ze świata muzułmańskiego (a także, oczywiście, z partnerami z Europy) projekt alternatywnego systemu rozliczeniowego – konkurencji dla popularnego SWIFT-a.
Oczywiście oficjalną motywacją jest chęć stworzenia systemu, który również będzie oparty na zasadach etyki muzułmańskiej. Trudno jednak nie zauważyć, że działania te znaczenie będą miały przede wszystkim praktyczne – w pierwszym rzędzie uniezależniając ich inicjatorów od zewnętrznych wpływów w sferach finansów i gospodarki (co znamienne, podmioty z ZEA były już zagrożone oddziaływaniem sankcji wtórnych za współpracę z rosyjskimi).
Jeśli zakończą się powodzeniem, mogą mieć też przemożny wpływ na równowagę sił politycznych w regionie Bliskiego Wschodu – i w takiej sytuacji byłoby bardzo prawdopodobne, że własne (oczywiście także poświęcone jedynie islamskiej etyce i niczemu innemu…) projekty Islamic Coina zainicjowaliby inni gracze, tacy jak Katar czy Arabia Saudyjska.
Może Cię zainteresować: