Dla wielu posiadaczy kryptowalut Michael Saylor to prawdziwy bitcoinowy guru i mistrz, którego słuchają i naśladują. Przyzwyczailiśmy się już do tego, że jego wywiady i wpisy są zwykle pozytywnie odbierane. Tym razem przytrafił mu się komentarz, który społeczność przyjęła nie najlepiej. Wszystko dlatego, że jego rady stoją w kompletnej sprzeczności z tym co niegdyś głosił.
Michael Saylor daje kontrowersyjne rady
20 października ukazał się wywiad z Michaelem Saylorem, który przeprowadziła Madison Reidy. Zwykle wszystko, co wypowiada bitcoinowy autorytet, jest odbierane z entuzjazmem społeczności. Jednak tym razem jego rady spotkały się z ostrą krytyką.
We wspomnianym wywiadzie Michael Saylor zalecał, by zrezygnować z „samodzielnej opieki” nad Bitcoinami. Doradził, by powierzać je instytucjom finansowym, które są „zbyt duże, by upaść„. W trakcie rozmowy Saylor zasugerował, że wybierając takie rozwiązanie posiadacze Bitcoina „nie mają nic do stracenia”.
Ponadto Michael Saylor stwierdził, że jest zbyt dużo niepotrzebnego strachu wobec dużych instytucji finansowych, takich jak banki. Co więcej, Saylor ocenił, że lepiej jest polegać na bankach „zbyt dużych, by upadły”, które „zaprojektowano tak, aby pełniły funkcję depozytariuszy aktywów finansowych”, niż na portfelach sprzętowych.
Saylor został zapytany również o to, czy rząd Stanów Zjednoczonych mógłby pozbawić posiadaczy Bitcoinów ich praw do samodzielnej opieki w podobny sposób, w jaki posiadanie złota zostało zdelegalizowane w 1933 r. Wówczas stwierdził, że każdy, kto myśli, że usankcjonowane przez państwo przejęcie Bitcoinów jest możliwe, jest „paranoicznym kryptoanarchistą”
Celowe kłamstwo, czy ewolucja poglądów?
Gdyby zacytowane powyżej słowa Michael Saylor wypowiedział pierwszy raz, stałyby się co najwyżej przyczynkiem do dyskusji na ten temat. Jednak Saylor w przeszłości wyrażał swoje opinie w tym temacie i były one zupełnie inne.
Komentując głośny upadek giełdy kryptowalut FTX w 2022 roku, Saylor ocenił, że wiele osób ucierpiało, ponieważ zamiast samemu zadbać o swoje Bitcoiny, powierzyły je „dużym opiekunom”, którzy mają tendencję do nadużywania władzy. Co więcej, Saylor zasugerował, że osoby, które same nie pilnują swoich Bitcoinów, utrudniają realizację idei decentralizacji. CEO MicroStrategy powiedział wówczas: „W systemach, w których nie ma samoopieki, opiekunowie gromadzą zbyt dużo władzy, a następnie mogą jej nadużywać. Jeśli nie możesz samodzielnie zarządzać swoją monetą, nie ma sposobu na utworzenie zdecentralizowanej sieci”.
Internet wykopał nawet jego wypowiedź z przeszłości, w której radzi posiadaczom BTC, co robić, gdy ktoś chce odebrać im tokeny. Wówczas Saylor zalecał zapamiętanie frazy początkowej klucza dostępu i mówienie „pier… się” każdemu, kto przyjdzie nasze Bitcoiny.
Karkołomna próba obrony?
Obserwatorzy Michaela Saylora na X nie odebrali pozytywnie jego najnowszych rad. Użytkownik o nicku Humble Pleb 21M odpowiedział na post Saylora dość wymownym pytaniem. Jego treść brzmiała: „Czy Saylor będzie trzymał wszystkie swoje osobiste Bitcoiny w banku TBTF (To Big to Fail)?”
Jednak znaleźli się też obrońcy Saylora, którzy próbują znaleźć drugie dno jego wypowiedzi. Julian Figueroa, założyciel i prowadzący program „Get Based”, ocenił, że przesłanie Saylora było skierowane do instytucji, a nie do osób prywatnych. Jak powiedział Figueroa: „Instytucje nie są i nigdy nie będą anarchistami. Małe firmy i plebs mogą mieć portfele sprzętowe i suwerenność, ale ponad 200 instytucji pracowniczych, emerytur i funduszy majątkowych będzie potrzebować banków bitcoinowych”.