Po ostatnich rewelacjach inwestorzy podnieśli alarm. Obawiają się, że wraz z rozwojem technologii komputerów kwantowych, bezpieczeństwo Bitcoina może zostać zagrożone. Adam Back, twórca algorytmu Proof-of-Work i jeden z czołowych autorytetów w świecie krypto, zapewnia jednak, że „Bitcoin jest bezpieczny”. Do jego głosu dołączył również Ki Young Ju, szef CryptoQuant. Czy zatem kompletnie nie ma się czego obawiać?
Komputery kwantowe pogrzebią Bitcoin? „To jeszcze nie ten moment”
Zamieszanie wokół tematu rozkręciło się po tym, jak Google zaprezentowało swój nowy kwantowy chip. Willow, jak go nazwali, wykonuje obliczenia, które klasyczne superkomputery rozwiązywałyby w… 10 septylionów lat! Dzięki zastosowaniu 105 kubitów jest w stanie przetwarzać dane w sposób, który dla tradycyjnych maszyn jest absolutnie niewykonalny.
Kubity to kwantowe odpowiedniki bitów. W odróżnieniu od klasycznych bitów, które mogą mieć wartość 0 lub 1, te mogą znajdować się w obu stanach jednocześnie. To z kolei daje ogromne możliwości. Pozwala na wykonywanie wielu obliczeń równocześnie i czyni komputery kwantowe tak potężnymi.
Adam Back jest jednak wyjątkowo spokojny. Według niego, aby komputer kwantowy mógł złamać algorytm zabezpieczający Bitcoin, musiałby mieć moc równą… milionowi kubitów. „Nie zbudujemy komputerów z milionem kubitów w tej dekadzie, a prawdopodobnie nie stanie się to także w kolejnej” – powiedział, rozwiewając obawy zaniepokojonych.
Podobne zdanie wyraził Ki Young Ju, CEO CryptoQuant. Uznał, że rozmowy o końcu Bitcoina z powodu komputerów kwantowych to nic innego jak FUD. „Nie dajcie się nabrać” – przestrzegał swoich obserwatorów na platformie X.
Bitcoin opiera się na algorytmie SHA-256, który obecnie jest praktycznie niemożliwy do zhakowania. Nawet gdyby udało się złamać jedną transakcję, nie oznacza to od razu, że upadnie cała sieć. Dodatkowo społeczność Bitcoina może zaktualizować swoje algorytmy, by były jeszcze bardziej odporne na ataki.
Satoshi Nakamoto na celowniku?
Emin Gün Sirer, CEO Ava Labs, ostrzegł z kolei, że 1,1 miliona BTC znajdujących się na portfelach Satoshiego Nakamoto może być narażone na ataki komputerów kwantowych. Powodem jest zastosowanie starego formatu adresów Pay-To-Public-Key (P2PK), który jest bardziej podatny na niż współczesne Pay-To-Public-Key-Hash (P2PKH).
Właśnie dlatego Sirer proponuje, by środki na koncie mitycznego założyciela BTC zostały „zamrożone”, aby zabezpieczyć je przed potencjalnymi atakami. Problem polega jednak na tym, że nikt, poza Satoshim, nie ma dostępu do ich kluczy prywatnych.