Kolejny bankrut spłaca swoich wierzycieli. Dlaczego nie wszyscy zgłaszają się po odbiór należności?

Zanim upadła giełda Mt. Gox rozpoczęła oddawać należności swoim klientom, podobny proces zainicjował inny bankrut. Chodzi o platformę pożyczek kryptowalutowych Celsius. Właśnie ujawniono najnowsze informacje na temat postępu procesu spłat poszkodowanych. Wiemy już, jak wiele niepewności i strachu może wywołać taka akcja. Jednak, jak to zwykle bywa, każdy kij ma dwa końce. Co budzi obawy, a co jest pozytywnym sygnałem w tego typu sprawach? No i dlaczego nie wszyscy chcą odebrać swoje kryptowaluty?

Kryptowalutowy bankrut spłaca swoich klientów

Zanim upadła giełda Mt. Gox rozpoczęła głośny proces spłaty poszkodowanych klientów, podobne działania kilka miesięcy wcześniej podjął inny bankrut. Chodzi o słynną niegdyś platformę pożyczek kryptowalutowych Celsius, która ogłosiła upadłość w lipcu 2022 roku. Informacja o starcie programu spłat pojawiła się pod koniec listopada 2023 roku.

Z najnowszych danych wynika, że bankrut spłacił do tej pory 251 000 wierzycieli na kwotę około 2,5 mld dolarów. Swoich należności nie odebrało jeszcze ponad 121 tys. spośród około 372 tys. poszkodowanych. Zatem na ten moment Celsius zwrócił około 84% z 3 miliardów, które miał oddać wierzycielom.

Źródło: https://twitter.com/cryptonews/status/1828372022470353372

Co ciekawe sporo osób w ogóle nie zgłasza się po należne im środki. Powodem jest fakt, że kryptowaluty, które powinien im zwrócić bankrut, są niewiele warte. Spośród wspomnianych 121 tys. wierzycieli aż 64 000 ma kryptowaluty o wartości mniejszej niż 100 dolarów. Kolejne 41 tys. wierzycieli to osoby, którym Celsius musi zwrócić od 100 do 1000 dolarów. Pozostałe 12 tys. klientów może liczyć na zwroty o wartości około 1500 dolarów.

Poza tym wierzyciele otrzymują zwroty w kryptowalutach na podstawie cen, które obowiązywały 16 stycznia 2024 roku. W przypadku wielu tokenów, szczególnie takich jak Bitcoin, rzeczywiście różnice w wycenie mogą być znaczące. Mając na uwadze te informacje, można zrozumieć, dlaczego ta grupa poszkodowanych nie garnie się do odebrana swoich kryptowalut. Z drugiej strony nigdy nie wiadomo, ile te tokeny będą warte w przyszłości. Być może warto je odebrać i po prostu czekać, aż kiedyś zyskają na wartości.

Bankruci zwracają należności. Co nas powinno cieszyć, a co martwić?

To, że kolejny bankrut zwraca poszkodowanym kryptowaluty, to z jednej strony bardzo dobra wiadomość. Można odczytać to jako pozytywny sygnał, że branża kryptowalut, na którą większość społeczeństw wciąż patrzy podejrzliwie, staje się bardziej odpowiedzialnym i bezpiecznym miejscem. Gwarancja, że bankrut nie zostawi na lodzie swoich klientów to pozytywny sygnał zarówno dla społeczności, jak i rządzących, którzy zajmują się tworzeniem ram prawnych dla branży. Szczególnie wspomniany przypadek Mt. Gox, który zaczął spłacać swoich dłużników dekadę po upadku, pokazuje, że rozwój branży idzie w dobrym kierunku.

Z drugiej strony ten sam przypadek pokazał nam, jak wiele zamieszania i paniki może wywołać informacja o spłacie wierzycieli. Kiedy w czerwcu pojawiły się plotki, że bankrut zacznie proces zwrotu kryptowalut, rynek zaczął panikować. Wszystko dlatego, że do zwrotu było aż 140 tys. Bitcoinów. Finalnie reakcja okazała się przesadzona. Po pierwsze wypłaty są realizowane w transzach i nie doszło do nagłego zalewu rynku dużą ilością Bitcoina. Po drugie jak pokazują raporty, wiele osób, które odzyskało BTC, nie chce ich sprzedawać. Mimo wszystko jest to przykład, który pokazał, jak wiele niepewności może wywołać taka wiadomość.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz