Giełdy w Australii będą musiały zdobyć licencję. Szykuje się kolejna rzeź niewiniątek?

Organ regulacyjny w Australii pracuje nad rozwiązaniami, które wprowadzą obowiązkowe licencje dla podmiotów z branży kryptowalut. Obowiązek ten obejmie przede wszystkim giełdy kryptowalut. Patrząc na niedawne ruchy organów regulacyjnych oraz rządów w Europie można mieć poważne obawy o to, co faktycznie jest intencją australijskich urzędników.

Giełdy w Australii tylko z licencją

Australijski organ regulacyjny przygotowuje nowe wytyczne, które nakładają na giełdy kryptowalut obowiązek uzyskania licencji na usługi finansowe. Zgodnie z komunikatem podaje Australian Financial Review (AFR), wymogi licencyjne dla giełd kryptowalut w Australii zostaną rozszerzone poza te związane z wymianą walut cyfrowych.

Alan Kirkland, komisarz Australijskiej Komisji Papierów Wartościowych i Inwestycji (ASIC), ocenił, że nowe wymagania są konieczne, ponieważ organ regulacyjny uważa, że ​​ustawa o spółkach obejmuje większość głównych aktywów kryptograficznych, takich jak Bitcoin. Nowe wytyczne regulacyjne ASIC opublikuje w nadchodzących miesiącach

ASIC przygotowuje aktualizację arkusza informacyjnego nr 225 Ustawy o spółkach, aby zapewnić większą jasność co do tego, jak poszczególne tokeny kryptograficzne i niektóre produkty powinny być traktowane z punktu widzenia regulacyjnego. W wywiadzie dla portalu Cointelegraph Kirkland powiedział: „Cel działania ASIC jest taki, że znaczna liczba firm zajmujących się kryptowalutami na rynku australijskim prawdopodobnie będzie potrzebować licencji zgodnie z obowiązującym prawem”.

Źródło: afr.com

Kirlkland zapewnia, że ASIC wspiera odpowiedzialne innowacje w branży kryptowalut. Jednocześnie podkreślił, że niepokoi go to, że istnieje możliwość wyrządzenia szkody konsumentom i niewłaściwego postępowania na rynku. Dlatego zamierza usprawnić system regulacyjny, który jego zdaniem ograniczy ryzyko.

Szykuje się kolejny przesiew lokalnego rynku

Stanowisko ASIC wydaje się stonowane i zapewne uspokaja część obserwatorów rynku. Z drugiej strony działania rządów i organów regulacyjnych w Europie z ostatnich tygodni budzą uzasadniony niepokój.

Podobne wdrożyła jakiś czas temu Wielka Brytania. Podmioty z branży kryptowalut, by działać legalnie, muszą uzyskać licencję od organu regulacyjnego. Jak się okazuje, dla blisko 90% podmiotów jest to bariera nie do przeskoczenia. Na początku września informowaliśmy, że Brytyjska Komisja Nadzoru Finansowego (FCA) upublicznił raport dotyczący rejestracji firm z branży kryptowalut. Wynika z niego, że zaledwie 4 z 35 firm, które zajmują się kryptowalutami, otrzymało od FCA zgodę na legalne działanie. Raport ujawnił również, że sam proces legalizacji jest długi. Dlatego wiele firm rezygnuje z ubiegania się o licencję i same rezygnują z licencji.

Z kolei niemiecki rząd pod koniec zeszłego tygodnia przeprowadził akcję wymierzoną w giełdy kryptowalut. Jak informują organy ścigania, policja zamknęła 47 giełd kryptowalut. Zamknięte giełdy, zdaniem policji, służyły do prania brudnych pieniędzy i innych nielegalnych procederów. Istnieją jednak obawy, czy w tym przypadku nie doszło do tego, że wszystkich wrzucono do jednego worka. Dlatego, że akcja uderzyła też w podmioty, które działały na rynku od kilkunastu lat.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz