Kiedy w połowie lipca duża giełda kryptowalut o nazwie WazirX stała się ofiarą ataku hakerskiego, jej postawa w pierwszych dniach budził uznanie. Podmiot skupił się na odzyskaniu środków i oferował nagrody za pomoc w odzyskaniu środków. Szybko jednak okazało się, że szanse na to są minimalne, a giełda zaczęła popełniać coraz większe błędy wizerunkowe. Jej kolejne decyzje, w tym blokowanie dostępu do środków, potęgowały złość klientów. Na jaw wychodzą coraz większe brudy. Teraz okazało się, że platforma blokuje użytkownikom dostęp do kont, a w tym samym czasie przenosi kilkadziesiąt mln na inne giełdy.
Giełda kryptowalut oszukuje swoich klientów?
Nad WazirX znowu zbierają się czarne chmury. Ashish Singhal, dyrektor generalny giełdy CoinSwitch, oskarżył kierownictwo giełdy WazirX o przeniesienie środków użytkowników o wartości około 75 milionów dolarów na inne globalne giełdy, takie jak KuCoin i Bybit. Według CoinSwitch przeniesienie środków nastąpiło po ataku hakerskim i bez poinformowania użytkowników. CoinSwitch również miał zdeponowane środki na WazirX.
W trakcie trwającego procesu sądowego giełda została zobligowana do opublikowania pełnej listę adresów portfeli, do których ma dostęp. Łącznie WazirX ujawniła 240 tys. powiązanych z nią adresów. Dla przeciętnego użytkownika giełdy analiza tych danych jest zadaniem karkołomnym. Z tym wyzwaniem zmierzyła się platforma CoinSwitch, która wykorzystuje narzędzie analizujące i śledzące ruchy WazirX.
Narzędzie analityczne CoinSwitch przeskanowało 200 000 z 240 000 adresów. To, co jest szczególnie intrygujące, to fakt, że prawie 100 000 z przeskanowanych adresów ma saldo poniżej 10 dolarów, a około 18 000 ma na koncie okrągłe zero.
CoinSwitch podejrzewa, że transfer 72,13 miliona dolarów na Bybit i 1,5 miliona dolarów na KuCoin nastąpiło niedługo po cyberataku na WazirX. Możliwe, że w ten sposób giełda chciała uchronić cześć pozostałych środków.
Wpadka goni wpadkę
Wokół WazirX jest gorącą od kilku tygodni. Po początkowym szoku po atak na giełdę rozpoczęła się cała seria niefortunnych decyzji i działań, które coraz bardziej irytują klientów. Giełda proponowała między innymi niekorzystne dla użytkowników rozwiązanie, które de facto przerzucało na nich straty za atak. Później była decyzja o zablokowaniu dostępu do kont. Następnie WazirX zasłaniała się pracami konserwacyjnymi. Wreszcie uzyskała od sądu zgodę na moratorium, które daje jej czas na odzyskanie stabilności.
W międzyczasie giełda toczyła spór ze swoim partnerem Liminal. Oba podmioty przerzucały się odpowiedzialnością za atak hakerski. Pojawiły się nawet podejrzenia, że atak w rzeczywistości był sabotażem, za którym ma stać ktoś z firmy.
We wrześniu giełda zorganizowała ankietę, w której klienci mogli poprzeć lub odrzucić wniosek w sprawie moratorium. Okazało się, że ankieta początkowo umożliwiała jedynie oddanie głosu popierające to rozwiązanie. Później wyszło na jaw, że osoby, które nie wzięły w niej udziału, otrzymały podziękowania za… uczestnictwo w ankiecie i poparcie wniosku o moratorium.