Gdzieś leży portfel bankiera z 250 000 ETH. Prawdopodobnie nigdy ich nie odzyska

W świecie krypto regularnie słyszymy o szalonych zyskach, spektakularnych stratnych inwestycjach czy nagłych krachach. Ale ta historia jest z gatunku tych, które sprawiają, że nawet najtwardszym hodlerom robi się słabo. Rain Lohmus – znany estoński bankier – od dwóch lat wie, że w jego portfelu leży 250 000 Ethereum. I że prawdopodobnie nigdy ich nie odzyska.

Estoński bankier zgubił miliard dolarów w Ethereum. I nie jest to żart

Dla jasności – mówimy o zakupie z 2014 roku, jeszcze z czasów presale, gdy ETH kosztował grosze. Wtedy to była ciekawostka dla geeków. Dziś? Po ostatnich wzrostach, gdy Ethereum znów dobija do rekordowych poziomów z 2021 r., ta „zapomniana” pula jest warta ponad 1,2 miliarda dolarów. Tak, miliarda – na papierze, bo bez kluczy prywatnych można sobie co najwyżej popatrzeć na wykresy i pomarzyć.

Portfel przypisywany Lohmusowi został zidentyfikowany przez dyrektora produktu w Coinbase, Conora Grogę. On-chain widać tylko drobne ruchy – pojedyncze transakcje typu „dust” – ale żadnego poważnego wypływu ETH. Wszystko wskazuje na to, że środki są zamrożone na dobre. Sam bankier w rozmowie z mediami przyznał, że „ma skłonność do gubienia haseł” i że jest to „największa wada perfekcyjnej decentralizacji”. Bez odzyskania klucza nie ma zmiłuj.

https://twitter.com/Cointelegraph/status/1955713535071125599

Klasyka gatunku w krypto

Historii takich jak ta jest w branży sporo. Od ludzi wyrzucających dyski twarde z milionami w Bitcoinach, po inwestorów, którzy po prostu zapomnieli swoich haseł. Zjawisko stało się tak powszechne, że w 2021 roku powstał nawet reality show, w którym uczestnicy próbowali odzyskać dostęp do zagubionych portfeli.

W przypadku Lõhmusa stawką jest jednak astronomiczna kwota. Jeśli ETH rzeczywiście wejdzie w kolejny spektakularny rajd – a patrząc na obecne nastroje, wielu uważa to za całkiem prawdopodobne – wartość „utopionego” portfela może przekroczyć 2 miliardy dolarów. Ironia losu? W świecie krypto to po prostu kolejny dzień w biurze.

Lõhmus deklarował, że jest otwarty na „wiarygodną pomoc”. Do dziś nic nie wskazuje na to, by jakakolwiek próba zakończyła się choćby najmniejszym sukcesem.

Ta historia to także brutalne przypomnienie dla wszystkich inwestorów, od drobnych traderów po wielkie fundusze. W świecie kryptowalut bezpieczeństwo zaczyna się i kończy na dostępie do kluczy prywatnych. Brak centralnego „przycisku reset” to jednocześnie największa siła i największa słabość tego ekosystemu. A jeśli ktoś z takim doświadczeniem i zapleczem jak Rain Lõhmus potrafi stracić fortunę życia przez zapomniane hasło? Co dopiero zwykły użytkownik.