Arthur Hayes, zwykle wróżący w Bitcoinie, teraz wziął na celownik Ethereum. W rozmowie z podcastem Bankless były szef BitMEX, a dziś CIO funduszu Maelstrom, jasno przedstawił swoją tezę: ETH może uderzyć w poziomy 10 000, a może i 15 000 dolarów. Kiedy? Gdy globalna płynność przyśpieszy nurt. Dla niego to już racej nie spekulacja – to kierunek, który w jego opinii rzeczywiście obierze druga kryptowaluta świata.
„Ethereum? Niech rośnie. Porozmawiamy przy dziesięciu tysiącach”
Zapytany, dlaczego ETH nagle skoczyło o ponad 50% w ciągu tygodnia, Hayes uciął temat technikaliów. Odrzucił wykresy i analizy czerwonych i zielonych świec. Skupił się na tym, co jest w głowie inwestorów. „Najbardziej znienawidzone aktywo rośnie najszybciej w nowym cyklu. Taka już jest natura ludzka” – rzucił. Ethereum według niego był na dnie. „ETH było martwe. Wszyscy go nienawidzili. Współczynnik BTC/ETH leciał, Solana rządziła… To był najwyższy czas.”
Choć sam deklaruje, że ostatnio nie dorzucił ETH do swojego portfela, Hayes twierdzi, że trzyma się swojego „longa” i nie ekscytuje się chwilowymi wzrostami. „Fajnie, że rośnie, ale okej, porozmawiajmy, jak dojdzie do $10 000 albo $15 000. Porozmawiajmy, gdy to coś będzie znaczyć.”
Dla Hayesa kluczowy jest kontekst większych zmian: koniec dominacji amerykańskich obligacji skarbowych jako globalnego bezpiecznika i rosnąca rola złota oraz Bitcoina jako neutralnych rezerw w podzielonym politycznie świecie. W tym układzie Ethereum – mimo że nie jest „rezerwą” – może zyskać jako bardziej ryzykowny, ale potencjalnie wysoce zyskowny zakład.

„Złoto i Bitcoin pójdą w górę”
„Oni drukują pieniądze” – mówił wprost. „A konsekwencją będzie to, że złoto i Bitcoin wystrzelą.” Ethereum? Jego zdaniem skorzysta na fali, jeśli tylko DeFi odzyska wiarygodność, a rynek zacznie nagradzać realne przepływy finansowe. Wskazał nawet konkretne projekty – EtherFi i Pendle – jako te, które mogą dać fundamenty pod nowe wyceny.
Hayes nawet nie udaje, że droga będzie łatwa. ETH nadal wypada słabiej niż Bitcoin, ale „moment przyjdzie” – szczególnie jeśli prawo przestanie mieszać, a inwestorzy znów uwierzą w utility.
Jak wygląda jego portfel? „Maelstrom to około 60% BTC, 20% ETH, reszta to shitcoiny” – zdradził szczerze. A poza krypto? Klasyka: złoto fizyczne, kopalnie złota i obligacje krótkoterminowe. Bez większych zaskoczeń. Aczkolwiek ostatnio ETH zdaje się przeżywać renesans nie tylko na wykresach, ale również w excelach funduszy. Brytyjczycy z Abraxas Capital od początku miesiąca zainwestowali na przykład w Ethereum przeszło 800 milionów dolarów.