Ethereum świętuje i bije na łopatki Facebooka, Amazon i Google. Jest jednak jedno duże „ale”

Ethereum właśnie stuknęło 10 lat nieprzerwanego działania. Bez awarii. Bez restartu i ani jednej sekundy przerwy. Brzmi jak mit, ale to rzeczywistość. Żaden gigant technologiczny – ani Facebook, ani Amazon Web Services, ani nawet Google – nie może pochwalić się podobnym wynikiem. I choć fundacja Ethereum otwiera szampana, w sieci nie brakuje tych, którzy z całego serca życzą mu… porządnej zadyszki.

10 lat bez restartu. ETH nie padło ani razu

Społeczność Ethereum zalała media społecznościowe postami z gratulacjami. Jeden z członków fundacji napisał: „Nie przetrwało, bo ktoś je uratował. Przetrwało, bo wszyscy to zrobiliśmy razem”. Vitalik podał to dalej, a Twitter eksplodował od hasztagów w stylu #ETHto10K i wpisów o „najsilniejszej społeczności w krypto”. Wszystko ładnie, pięknie. Ale zaraz potem nadszedł kubeł zimnej wody.

W kontrze do euforii pojawiły się wpisy brutalnie punktujące, że Ethereum nie jest już tym, czym miało być. „Miał być komputerem świata. A teraz? Świat nie może sobie pozwolić na $100 za transakcję”. Albo: „Każda transakcja na L2 to legalny escrow. Przestańcie udawać, że to jest naprawdę zdecentralizowane”.

Rzeczywiście – Layer 2, które miały rozwiązać problemy skalowalności i kosztów, coraz częściej są nazywane „wygodnym kompromisem”, a nie „krypto-wolnością”. Pojawiają się zarzuty, że zbyt wiele zależy od centralnych operatorów, a użytkownik końcowy w praktyce nie ma żadnej kontroli. Technicznie działa? Tak. Ideowo? Tu zaczynają się schody.

Ethereum stabilne jak skała, ale coraz mniej romantyczne?

Ale jak to w krypto – emocje jedno, rynek drugie. ETH ma się dobrze, przynajmniej jeśli chodzi o pieniądze. Łączna wartość otwartych pozycji na kontraktach futures i opcjach na ETH osiągają właśnie rekordowe 57,7 miliarda dolarów. Funding rate wskakuje na wyższe poziomy. Traderzy grają na wzrosty.

Ten skok to nie przypadek. W końcówce lipca nastąpił prawdziwy boom. Rynek zignorował regulacyjne straszaki i wątpliwości co do decentralizacji. Bo co z tego, że nie wszystko gra ideologicznie, skoro wykres idzie w górę?

fot. TradingView

Dziesięć lat non stop to wynik, którego nie da się zbagatelizować. Ale coraz częściej słychać pytania: czy Ethereum nadal jest tym szlachetnym eksperymentem z czasów Vitalika, czy może po prostu… kolejną wielką korporacją ukrytą pod warstwą kodu i wprawnego PR-u?

Jeśli nie trafi się kataklizm, Ethereum nie zniknie przez kolejne dziesięć, dwadzieścia czy trzydzieści lat. Ale jego tożsamość? To już zupełnie inna opowieść, budząca znacznie większe kontrowersje.