Miał być przełom i wyjście z tarapatów, a ostatecznie skończyło się błyskawicznym dramatem. Windtree Therapeutics, amerykańska spółka biotechnologiczna, która jeszcze miesiąc temu ogłaszała wejście w strategię skarbca opartego o Binance Coin (BNB), właśnie dostała od Nasdaq czerwoną kartkę. Jej akcje przestaną być notowane na parkiecie.
Firma, która postawiła na BNB, właśnie wylatuje z Nasdaq. Akcje lecą na dno
Windtree Therapeutics to firma skupiona na lekach dla pacjentów z chorobami układu oddechowego. W lipcu zaskoczyła rynek, gdy ogłosiła, że dorzuca BNB do swojego firmowego skarbca. Plan zakładał 60 milionów dolarów początkowego kapitału od Build And Build Corp. W kolejce czekały kolejne 140 miliony. Jeszcze w tym samym miesiącu spółka próbowała też pozyskać dodatkowe 520 mln dolarów w ramach umów akcyjnych i kredytowych.
Na papierze wyglądało to obiecująco. BNB w 2025 roku notuje świetne wyniki. Kosztuje ok. 850 dolarów, co oznacza wzrost o 53% od początku roku. Problem w tym, że akcje Windtree już od miesięcy nurkowały. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy spadły o 97%, a informacja o przyjęciu kryptostrategii pomogła jedynie na chwilę. Była jak podłączenie do respiratora, podbijając kurs z 0,90 do 1,19 dolara. Nadzieje na zbudowanie czegoś długoterminowego były jednak płonne. Kiedy okazało się, że spółka nie spełnia podstawowego wymogu Nasdaq – ceny minimum 1 dolara za akcję – przyszło to, co musiało nadejść. Delisting.
Co poszło nie tak?
Usunięcie Windtree wywołało pytania: czy to znaczy, że cały trend firmowych skarbców kryptowalutowych jest wydmuszką? Niekoniecznie. Przykład Michaela Saylora i jego Strategy pokazuje, że takie podejście działa. Strategy co prawda w tym tygodniu też zaliczyła -9%, ale w skali roku urosła o 143%, a przez pięć lat, o ponad 2200%.
Choć powiązane fakty mogą wyglądać dziwnie, w przypadku Windtree problemem nie była sama kryptowaluta, tylko sytuacja finansowa spółki. Inwestorzy nie kupili narracji o „BNB w skarbcu”, bo podstawowe wyniki biznesowe firmy i jej model działania nie przekonywały. Nawet najlepszy token w portfelu nie obroni notowań, jeśli cała reszta się sypie.
To była po prostu klasyczna próba pudrowania trupa przy pomocy krypto. Niestety dla spółki – zakończona katastrofą.