Na wykresie wygląda to jak deja vu z czasów, kiedy piesek był jeszcze memem, a nie pełnoprawnym uczestnikiem rynku. No dobra, trochę przesadzamy, ale straty, jakie DOGE zanotował w ostatnich tygodniach, po prostu robią wrażenie. Tony Severino, znany w środowisku jako „The Bull”, weteran analiz technicznych, wrzucił właśnie wykres Dogecoina, który wygląda jak… zobaczcie sami.
DOGE szykuje się do zjazdu? „Wygląda, jakby chciał się położyć i udawać martwego”
Severino zaznaczył trzy czarne strzałki: jedną przy szczycie z 2018, kiedy DOGE podskoczył do 2 centów i runął jak stary namiot. Drugą przy euforycznym rajdzie z 2021 roku (70 centów i potem bolesny kac), oraz trzecią – aktualną – wskazującą na korektę po majowym szczycie 0,26 dolara. Teraz? Lecimy z powrotem pod 20 centów.
„Wygląda jakby chciał się położyć i udawać martwego” – napisał Tony o LMACD, czyli ulubionym oscylatorze długoterminowym, który właśnie przeciął linię sygnału w dół. Histogram? Czerwony. Momentum? Praktycznie nie istnieje. Zmęczenie materiału? Totalne.
W poprzednich cyklach wyglądało to zgoła podobnie. Wzrosty, euforia, potem zaczyna się długa, żmudna korekta. Tym razem też nie wygląda to lepiej. Sygnał wskazuje na możliwy spadek aż do poziomów z poprzedniego cyklu. Jakie to poziomy? Nawet 0,0491 dolara. Tak, pięć centów za DOGE. To rzecz jasna nie obligo i nie ma co na siłę czarnowróżyć, natomiast możliwe.

Momentum Dogecoina znowu się kończy? Tony „The Bull” Severino nie ma złudzeń
DOGE utknął między dawnym dołkiem a oporem z 2022. Bez nowych kupujących może być ciężko. „Momentum przechyliło się na stronę niedźwiedzi” – pisze Severino. I trudno się z nim nie zgodzić. Szczególnie że cała scena krypto czuje zmęczenie materiału: Fed wciąż nie obniża stóp, napięcia Iran-Izrael straszą inwestorów, a płynność na rynku jakby wyhamowała.
Wracając do początku tekstu, to nie znaczy, że DOGE już zdechł. Ale jeśli ktoś szuka inwestycji życia – warto wsłuchać się, czy ten piesek jeszcze oddycha. Bo jeśli znowu historia się powtórzy, to może się okazać, że uśmiechnięty memowy piesek nie dźwignie oczekiwań inwestorów.

Społeczność jest po jego stronie
Nie zapominajmy jednak, czym Dogecoin w ogóle był na początku. Ta moneta startowała w 2013 roku jako żart, pastisz Bitcoina i ówczesnego hype’u wokół kryptowalut. Miała być śmieszna, miała być lekka, miała być… memem. I w tym właśnie tkwił jej urok. Ludzie zaczęli się wokół niej gromadzić nie dlatego, że miała rewolucyjną technologię, ale dlatego, że była… ludzka. Internetowa. Śmieszna.
A potem wszedł Elon Musk i zrobił z Doge’a krótkoterminową gwiazdę. Każdy jego wpis pompował kurs w kosmos. Dziś Elon milczy. Doge nie ma już swojego frontmana. To problem.
Wciąż ma jednak jedną z największych społeczności w świecie krypto. Jeśli wróci moda na memy, jeśli pojawi się nowy impuls, nowe paliwo dla spekulacji – DOGE wciąż może zaskoczyć. Ale tym razem to nie tweet Muska będzie decydował o życiu lub śmierci, tylko społeczność i jej wiara w to, że memecoiny wciąż mają swoje miejsce na rynku.
coiny są warte tyle ile ktoś chce za nie zapłacić
gdzie są komentarze disqus?