Dlaczego cena Bitcoina rośnie? „To zasługa jednego człowieka”. Prognozy są szokujące

Dlaczego cena Bitcoina rośnie? „To zasługa jednego człowieka”. Prognozy są szokujące

W poniedziałek na biurko amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) trafiło nowe zgłoszenie od firmy Strategy, czyli dawnej MicroStrategy. Spółka informuje w nim regulatora rynku, że wydała właśnie 110,2 mln dol. na zakup aż 1045 nowych bitcoinów. Średnia cena transakcji wyniosła 105 426 dol. za sztukę. Tym samym korporacja kierowana przez słynnego „maksymalistę BTC” Michaela Saylora kontroluje już 582 000 BTC, co oznacza, że w skarbcu spółki znajduje się ok. 2,75 proc. całej podaży kryptowaluty. Według kalkulacji Bloomberga portfel Strategy jest dziś warty blisko 63 mld dol., a średni koszt historyczny każdego bitcoina to 70 086 USD.

Saylor skupuje Bitcoiny już dziewiąty tydzień z rzędu

Dziewiąty tydzień bez przerwy – tyle trwa już bitcoinowa passa Strategy. Od przełomu kwietnia i maja spółka melduje kolejne zakupy z iście zegarmistrzowską regularnością. Model jest prosty: emisja nowych papierów wartościowych finansuje kolejne przelewy na adresy Bitcoina, a rosnąca cena kryptowaluty podbija kapitalizację rynkową emitenta, dzięki czemu następne rundy finansowania stają się łatwiejsze. To samonapędzające się koło, które (póki co) działa doskonale – jeszcze w lipcu 2020 r. firma była wyceniana na nieco ponad miliard dolarów, dziś jej kapitalizacja przekracza już 100 mld USD.

Bitcoin znów łaskocze sufit, Strategy chce wyprzedzić rynek

Nowy zastrzyk popytu trafił do orderbooków w kluczowym momencie- cena Bitcoina znajduje się właśnie blisko historycznych szczytów. W południe 9 czerwca notowania sięgały 107 953 dol., zaledwie kilka procent poniżej majowego rekordu 112 000 dol. Rynek od tygodnia konsoliduje się powyżej psychologicznej bariery 100 000 dol., czekając na czwartkowe dane inflacyjne ze Stanów Zjednoczonych. W tym kontekście strategia Strategy działa na byki jak sygnał: „podaż jest ograniczona – a my ją skupujemy zanim zdążą to zrobić inni”.

Kilka dni przed poniedziałkowym zakupem spółka ogłosiła emisję niemal miliarda dolarów w uprzywilejowanych akcjach serii STRD. Papier daje 10-procentową, ale niegwarantowaną dywidendę, jest wieczysty i został wyceniony na 85 dol. za sztukę – mowa o 11,76 mln nowych akcji. Po odliczeniu prowizji Strategy spodziewa się pozyskać 979 mln dol. i otwarcie deklaruje, że gros z tej kwoty powędruje na kolejne zakupy bitcoinów. Instrument jest skierowany głównie do instytucji, które szukają stabilnego kuponu, a jednocześnie chcą grać na wzrost głównej kryptowaluty bez opłacania wysokich opłat funduszom ETF takich jak iShares należący do giganta BlackRock.

Efekt domina: Metaplanet, The Blockchain Group, NBX

Działania Strategy wyraźnie zresztą i nie po raz pierwszy inspirują konkurencję. W Tokio hotelarsko-inwestycyjny Metaplanet ogłosił plan zebrania 5,4 mld dol. na zakup nawet 210 000 BTC, co uczyniłoby go drugim wielkim graczem po Amerykanach. We Francji The Blockchain Group powiększył w marcu swój skarbiec o 580 BTC; od pierwszych zakupów w listopadzie ubiegłego roku kurs spółki podskoczył o 225 proc. Z kolei notowany w Oslo Norwegian Block Exchange potrzebował ledwie sześciu bitcoinów, by w jeden dzień zanotować 138-procentowy skok notowań. Coraz częściej widać, że posiadanie BTC staje się dla firm z różnych branż czymś więcej niż ciekawostką – to element długoterminowej strategii finansowania i przyciągania do siebie inwestorów krajowych i zagranicznych.

Ostrożnie z kalkulatorem: 13 000 000 dol. za sztukę?

Michael Saylor i jego zespół analityków jeszcze w lipcu 2024 r. chwalili się wykresem, na którym bitcoin wspinał się do prognozowanych 13 mln dol. za sztukę kryptowaluty do roku 2045, przy średniorocznym wzroście wartości o 29 proc. W miniony piątek – już po przekroczeniu przez kurs granicy 100 000 dol. właściciel Strategy oznajmił, że czuje się z tą prognozą „jeszcze pewniej” i podbija oczekiwaną dynamikę do 30 proc. rocznie.

Saylor odwołuje się przy tym do trzech filarów: jasnej klasyfikacji bitcoina jako towaru w USA, nowych zasad księgowania fair-value oraz możliwości bankowej opieki powierniczej nad kryptowalutą. Twierdzi, że dziennie na rynek trafia dziś równowartość zaledwie 50 mln dol. świeżo wykopanych bitcoinów – a popyt ETF-ów i korporacji potrafi ten wolumen wchłonąć w kilka minut.

Czy to już bitcoinowy standard w korporacjach?

Jeszcze pięć lat temu fakt, że spółka giełdowa trzyma część wolnych środków w kryptowalucie, uchodził za eksperyment graniczący z szaleństwem. Dziś w publicznych raportach łatwo znaleźć ponad setkę firm, które oficjalnie raportują posiadanie bitcoinów. Wspólna cecha? Wszystkie nauczyły się traktować bitcoina jak „cyfrowe złoto” z ograniczoną podażą, a jednocześnie płynne, 24-godzinne i globalne aktywo.

O tym, czy Strategy i jej naśladowcom uda się utrzymać kurs przy wietrze, przesądzi zapewne tempo, w jakim instytucje finansowe i regulatorzy oswoją się z faktem, że najstarsza kryptowaluta przestała być rynkową niszą, a stała się pełnoprawnym składnikiem bilansów. Na razie jednak sygnały są jednoznaczne: bitcoin nie schodzi ze sceny – wręcz przeciwnie, zdaje się dopiero rozgrzewać.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz