Miał być wielki dzień dla społeczności Zora, start długo wyczekiwanego airdropu natywnego tokena ZORA. Tymczasem zamiast krypto uczty inwestorzy dostali namiastkę stypy. Problemy technicznie, nerwy i token, który zdążył już ostro zanurkować.
ZORA się posypała – i to dosłownie
Według danych ze strony projektu, airdrop objął aż 2,4 miliona unikalnych adresów, a w obiegu znalazł się miliard tokenów. Uprawnieni zostali ci, którzy wykazali aktywność on-chain w dwóch okresach: między 1 stycznia 2020 a 3 marca 2025 oraz między 3 marca a 20 kwietnia 2025. Brzmi dobrze? Niestety, tylko na papierze.
Zaraz po uruchomieniu tokenu jego cena zanurkowała o 33%, spadając do poziomu około $0,023. Internet szybko zalały skargi: jedni nie mogli w ogóle odebrać swoich tokenów, inni otrzymali tak symboliczne kwoty, że zaczęto pytać, po co to wszystko w ogóle to było.

Na X’ie znany analityk PackBagPoints napisał wprost: „Kto robi airdrop dla 2,5 miliona portfeli? Serio?”. I dodał, że wolałby nie dostać nic, niż zobaczyć na koncie kilka centów bezcelowej jałmużny. Co gorsza, część użytkowników Binance Wallet miała problemy z handlem tokenem – platforma potwierdziła, że pracuje nad jak najszybszym rozwiązaniem.
Na domiar złego, Zora z oficjalnym ogłoszeniem airdropu spóźniła się… dwie godziny. Gdy chaos trwał w najlepsze, twórcy napisali tylko, że „$ZORA to zabawa, nie inwestycja”. Nie wszyscy uznali to za wystarczająco zabawne.

Zła passa trwa, a X aż się gotuje
To nie pierwszy raz, gdy wokół Zory robi się gorąco. Kilka dni przed airdropem doszło do zamieszania po wpisie Base (Layer 2 od Coinbase), który brzmiał „Base is for everyone”. Post został automatycznie zamieniony w token na platformie Zora – jak każde inne treści tam publikowane – ale część społeczności uznała to za nowy oficjalny token Base.
Efekt? Token momentalnie osiągnął kapitalizację $17 milionów, po czym spadł o 95%. Dziś jego wartość to zaledwie $0,0035.
W międzyczasie posypały się oskarżenia o nieczystą grę – wielu twierdzi, że cała akcja była starannie zaplanowana, by nakręcić hype przed airdropem ZORA. Jeśli taki był plan, to zadziałał – ale efekt końcowy może boleć dłużej niż chwilowa euforia.