Niedawno w Polsce upadła kolejna piramida finansowa. Tym razem rzesze inwestorów uwierzyły w to, że pieniądze uda się pomnożyć z pomocą biznesu działającego pod szyldem CoinPlex. Straty sięgają już 20 mln zł, ale ich liczenie wciąż trwa. Jak to zwykle bywa w takich przypadkach, ludzie pytają: gdzie były organy państwa, gdy oszuści polowali na nasze pieniądze? Postanowiłem to sprawdzić.
CBZC zatrzymało podejrzanych. Straty wynoszą minimum 20 mln zł
Na początku września dowiedzieliśmy się, że funkcjonariusze Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości zatrzymali dziewięć osób podejrzanych o działanie w ramach piramidy finansowej CoinPlex. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Regionalna w Rzeszowie, a wspiera ją Urząd Celno-Skarbowy w Przemyślu. Zatrzymani usłyszeli zarzuty m.in. udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, prania pieniędzy pochodzących z przestępstwa czy oszustwa.
W co uwierzyli inwestorzy? W to, że wpłacą pieniądze na platformę inwestycyjną i będą klikać w aplikacji, która w magiczny sposób pomnoży ich środki. Ta magia miała się kryć pod słowem „kwantyzacja”. Autorzy tej ściemy wrzucili do tego worka kryptowaluty, sztuczną inteligencję, analizę danych, ale ludzie pewnie zwracali uwagę głównie na deklaracje dużego, szybkiego czy pewnego zysku. Więcej na ten temat przeczytacie w tym tekście.
Ile osób straciło pieniądze? Nie wiadomo. Prokuratura zachęca, by zgłaszali się na policję. Jednocześnie podaje, że szkody wynoszą minimum 20 mln zł. Co ciekawe, prokurator zastosował wobec zatrzymanych środki zapobiegawcze o charakterze wolnościowych. Na tej podstawie można zakładać, że w ręce funkcjonariuszy nie wpadli ojcowie założyciele CoinPlex, ale jakieś płotki. Naganiacze zwykli. Śledczy nie wykluczają jednak dalszych zatrzymań.
Jak to zwykle bywa w takich przypadkach, szybko wybrzmiało pytanie: a gdzie było państwo, gdy nas okradano? Usłyszałem to przy okazji zbierania materiałów o Hreit, Cinkciarz.pl czy JCK. Ofiary czują się oszukane przez twórców biznesu, przez który straciły pieniądze, ale też przez organy państwa. Bo zamiast stać na straży porządku i portfeli obywateli, zajmowały się… No właśnie – czym?
KNF nie nadzorowała CoinPlex. Materiały wysłano CBZC
Z tym pytaniem udałem się najpierw do KNF, bo najczęściej to ta instytucja jest przywoływana w takich przypadkach. Od Jacka Barszczewskiego, Dyrektora Departamentu Komunikacji Społecznej, dowiedziałem się, że CoinPlex… nie jest podmiotem nadzorowanym przez Komisję Nadzoru Finansowego. Instytucja nie może zakazać prowadzenia działalności takiej firmie. Co więcej, nie może go też wpisać na listę ostrzeżeń publicznych KNF. Dlaczego? Otóż wpis na wspomnianą listę jest ściśle uwarunkowany przepisami ustawy. I dotyczy wymienionych w niej konkretnych przestępstw, a oszustwo typu piramida w tym spisie nie występuje.
Czy to oznacza, że Komisja nie kiwnęła palcem? Ze słów jej przedstawiciela wynika, że nie. Ponoć „działalność CoinPlex znajdowała się w obszarze zainteresowana Urzędu”. Miał on przekazywać informacje oraz analizy na ten temat innym organom. Materiały te trafiły podobno do wspomnianego już CBZC. KNF wskazał również, że w przypadku CoinPlex i podobnych mu praktyk reagować powinien Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
UOKiK bada sprawę. Jest w kontakcie ze śledczymi
Pytania dotyczące Coinplex kieruję zatem do UOKiK. Próbuję dowiedzieć się m.in., od kiedy instytucja śledziła działalność tego podmiotu, co wiadomo o jego organizatorach i jakie kroki podjęto w celu powstrzymania procederu.
Urząd w pierwszej kolejności informuje, że głównym problemem w tej sprawie może być oszustwo polegające na prowadzeniu tzw. piramidy finansowej, a to jest… przestępstwo. Tym zaś powinny się zajmować organy ściągania. I UOKiK pozostaje w kontakcie ze śledczymi. Tyle? Otóż nie.
Biuro prasowe UOKiK poinformowało mnie, że Centralne Biura Zwalczania Cyberprzestępczości skontaktowało się z Urzędem w lipcu, w sierpniu zrobiła to Prokuratura Regionalna w Rzeszowie. Instytucja wszczęła postępowanie wyjaśniające w sprawie CoinPlex 4 sierpnia. Co ważne: postępowanie uruchomiono w sprawie ewentualnego prowadzenia systemu promocyjnego typu piramida. A ten nie jest tym samym, co piramida finansowa. Takie „nadużycie” kwalifikowane jest nie jako przestępstwo, ale „nieuczciwa praktyka rynkowa”. O ewentualnym więzieniu nie ma mowy, kara dotyczy finansów.
Ktoś zapyta: a co z ostrzeżeniem? UOKiK tłumaczy to w sposób zbliżony do wyjaśnień KNF: tzw. ostrzeżenie publiczne można wydawać w określonych okolicznościach. Przedsiębiorcy muszą być postawione zarzuty. Tymczasem trwa dopiero postepowanie wyjaśniające. Ostrzeżenie może się pojawić po zebraniu materiału dowodowego. Można się oczywiście zastanawiać, czy w obecnej sytuacji takie ostrzeżenie będzie jeszcze miało sens?
CBZC i Prokuratura: sprawa CoinPlex jest rozwojowa
KNF i UOKiK rozkładają ręce, zwracam się do CBZC, a jego przedstawiciele… odsyłają do prokuratury. W tej ostatniej chcę się dowiedzieć m.in. na jakiej podstawie określono wysokość szkody (minimum 20 mln zł), skoro liczba pokrzywdzonych wciąż jest nieustalona. Próbowałem się też dowiedzieć, czy zatrzymane na początku września osoby mogą być faktycznymi organizatorami CoinPlex, czy rolę tej platformy może przejąć inny, podobny schemat, a także, jakie są korzenie (ustalone) procederu. Niestety, Prokuratura odsyła do komunikatu prasowego i wyjaśnia, że na kolejną porcję informacji trzeba poczekać.
Czy zatem organy państwa w tym przypadku zawaliły? Ich przedstawiciele twierdzą, że nie. Może dość późno zabrały się za badanie sprawy, ale w zasadzie to nie jest ich domena. Jedni zasłaniają się przepisami, drudzy deklarują, że przyglądają się procederowi, który na dobrą sprawę chyba już się sam wypalił… Śmiem przypuszczać, że te tłumaczenia nie uspokoją pokrzywdzonych, którzy kolejny raz stwierdzą, iż coś nie zadziałało w odpowiednim momencie.
Osobną kwestią jest wiara samych inwestorów w to, że można zarobić szybko, dużo i pewnie. Ile jeszcze takich afer musi się pojawić w mediach, by ludzie zrozumieli, że cudowne oferty nie istnieją…?