Historia Howellsa, który stracił dostęp do fortuny, stała się jednym z najbardziej znanych i… absurdalnych przypadków w świecie Bitcoin. Brytyjczyk wyrzucił na wysypisko dysk twardy z kluczami dostępu do 8 000 BTC, które dziś są warte ponad 569 milionów funtów. Co ciekawe, jego była partnerka, Halfina Eddy-Evans, twierdzi, że to ona wyrzuciła ten dysk. Dodajmy: na jego osobistą prośbę.
„To on kazał mi to wyrzucić!”
Halfina, matka dwóch synów Howellsa, po raz pierwszy przerwała milczenie w tej sprawie, tłumacząc, jak doszło do feralnego incydentu.
„James poprosił mnie, żebym wyrzuciła kilka worków ze śmieciami. Nie miałam pojęcia, że w jednym z nich znajdował się dysk twardy z Bitcoinami. Zrobiłam to z przykrego obowiązku, a od lat mnie o to pytają – jestem tym zmęczona” – powiedziała.
Dysk został wyrzucony około 10 lat temu. Sam Howells od lat toczy spektakularne prawne batalie z radą miasta Newport, próbując uzyskać zgodę na przeszukanie wysypiska. Jego była partnerka stanowczo podkreśla, że nie zamierza korzystać z potencjalnego majątku Howellsa. „Nie chcę ani grosza z jego fortuny. Chciałabym jedynie, żeby w końcu znalazł ten dysk i przestał o tym mówić.”
Bitcoin zakopany na wysypisku
Jak twierdzi Howells, dokładna lokalizacja dysku mogłaby zostać ograniczona do przeszukania „zaledwie” 100 000 ton odpadów z całkowitej ilości 1,4 miliona ton na wysypisku. Władze Newport konsekwentnie odrzucają jednak jego wnioski o zgodę na przeszukanie terenu. Tłumaczą, że takie działania niosłyby za sobą ogromne ryzyko dla środowiska.
On jednak nie zamierza się poddać i zapowiada proces sądowy przeciwko miastu, domagając się 495 milionów funtów odszkodowania. Twierdzi, że zgoda na przeszukanie wysypiska mogłaby zmienić przyszłość lokalnej społeczności. Już wcześniej obiecał przekazać 10% swojej potencjalnej fortuny na rozwój Newport.
Rada miasta zdecydowanie przeciwko wykopaliskom
„Rada Miasta Newport była wielokrotnie proszona w sprawie możliwości odzyskania sprzętu IT, który rzekomo znajduje się na naszym wysypisku śmieci. Wielokrotnie informowaliśmy pana Howellsa, że wykopaliska nie są możliwe na mocy naszego pozwolenia środowiskowego. Prace tego rodzaju miałyby ogromny negatywny wpływ na środowisko i okolicę.” – brzmi oficjalny komunikat.
„Ta sprawa nigdy nie zniknie. To zawsze będzie polowanie na skarb. A skarb z każdym dniem staje się coraz cenniejszy” – mówi sam Howells, który nie ma zamiaru się poddać.
Pierwsza rozprawa przeciwko radzie miasta odbędzie się w grudniu, ale perspektywy Howellsa nie wyglądają obiecująco. Wiele wskazuje na to, że historia skończy jako branżowa legenda bez happy endu. Szanse na to, że władze wyrażą zgodę na eksplorację wysypiska są bowiem czysto iluzoryczne.