Od października 2020 roku bitcoin był, w kontekście ceny, praktycznie nie do zatrzymania. Kilka tygodni temu osiągnęła najwyższy w historii poziom cenowy w wymiarze ponad 58 000 USD. Ostatnio jednak, po istotnych wahaniach w zakresie zmienności, wiodące aktywo cyfrowe wyceniane było na około 48 400 USD. Można jednak argumentować, że wspomniana wartość jest nadal stosunkowo wysoką ceną, którą większość inwestorów detalicznych może rozważyć jako inwestycję.
Inwestor Raoul Pal czuje jednak inaczej. Niedawno stwierdził, że „wysoka cena” bitcoina to wyłącznie kwestia mindsetu, a inwestorzy instytucjonalni nie patrzą na to bynajmniej w ten sam sposób. Pozwoliło to na porównanie obecnego wzrostu ceny BTC z tym, który miał miejsce w latach 2017-18. Podczas gdy ten ostatni był głównie zorientowany na handel detaliczny, tym razem głównymi uczestnikami rynku są instytucje.
„Dla instytucji cena jest czynnikiem względnym„
W podcaście na temat tego, co tradycyjni inwestorzy myślą o bitcoinie, Pal powiedział Peterowi McCormackowi, że dla instytucji cena jest czynnikiem względnym. Instytucje są bardziej zaniepokojone tempem adopcji, stanem przepisów i obecną kapitalizacją rynkową. Według Pala, im bardziej cena rośnie, tym bardziej kapitalizacja rynkowa bitcoina skłania instytucje do zakupu:
„Cena jest funkcją tej rosnącej kapitalizacji rynkowej… ale jeśli jesteś BlackRock, nie spojrzałbyś na nią, dopóki nie osiągnęłaby blisko biliona dolarów kapitalizacji rynkowej”.
Jego zdaniem tradycyjni inwestorzy nie kupują zazwyczaj spółek z listy Fortune 500 na podstawie wzrostu ceny. Niepokoi ich raczej to, jakie efekty dywersyfikacji portfela będą miały dane aktywa i jak zachowują się w cyklu rynkowym.
Pal uważa, że kapitalizacja rynkowa w wymiarze jednego biliona dolarów oznacza strukturalną zmianę na rynku, jak również typ jego uczestników w przestrzeni kryptowalut:
„Aktywa o wartości 10 bilionów dolarów nie spadną do zera. 10 bilionów dolarów należy do osób fizycznych, programów emerytalnych i korporacji”.
Pal podsumował, że obecny stan rynku wygląda „technicznie perfekcyjnie”. Jedyną realną rzeczą, która stoi na przeszkodzie napływowi pieniędzy instytucjonalnych do bitcoina jest jego zdaniem fakt, że te duże instytucje potrzebują czasu na zbudowanie infrastruktury do zarządzania swoimi pozycjami w kryptowalutach.
Od Redakcji
Niniejszy artykuł ani w całości ani w części nie stanowi „rekomendacji” w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi czy Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (Ue) Nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. w sprawie nadużyć na rynku (rozporządzenie w sprawie nadużyć na rynku) oraz uchylające dyrektywę 2003/6/WE Parlamentu Europejskiego i Rady i dyrektywy Komisji 2003/124/WE, 2003/125/WE i 2004/72/WE oraz Rozporządzenia Delegowane Komisji (Ue) 2017/565 z dnia 25 kwietnia 2016 r. uzupełniające dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/65/UE w odniesieniu do wymogów organizacyjnych i warunków prowadzenia działalności przez firmy inwestycyjne oraz pojęć zdefiniowanych na potrzeby tej dyrektywy. Zawarte w serwisie treści nie spełniają wymogów stawianych rekomendacjom w rozumieniu w/w ustawy, m.in. nie zawierają konkretnej wyceny żadnego instrumentu finansowego, nie opierają się na żadnej metodzie wyceny, a także nie określają ryzyka inwestycyjnego.