Czy Bitcoin jest pieniądzem?

Zastanawialiście się kiedyś, czy Bitcoin jest pieniądzem? No cóż, odpowiedź na to pytanie wcale nie jest prosta. Status tej kryptowaluty – i kryptowalut w ogóle – różni się w zależności od systemu prawnego danego państwa i aktualnej interpretacji obowiązujących w nim przepisów.

Droga do uznania Bitcoina za pełnoprawny środek płatniczy przez rządy wszystkich krajów jest jeszcze długa. Tym bardziej że niektóre państwa najzwyczajniej zdelegalizowały kryptowaluty. Taką decyzję powzięły m.in. Indie, Rosja i Bangladesz. Inne kraje dopuszczają ich obrót, ale rozmaicie definiują rolę kryptowalut w gospodarce. Dzieje się tak, ponieważ rządy są rozdarte pomiędzy pragnieniem ochrony monopolu swoich banków centralnych na emisję pieniądza, a chęcią opodatkowania transakcji zawieranych za pomocą bitcoinów. Stając przed tym dylematem, przyjmują różne postawy, które najlepiej zilustrować na kilku przykładach:
Rząd Australii uznaje bitcoiny za własność, taką jak nieruchomość czy samochód. Dlatego transakcje, w których za pośrednictwem kryptowalut nabywane są towary albo usługi, traktowane są jak wymiany barterowe i należy od nich odprowadzić stosowny podatek.
W Wielkiej Brytanii, według obecnie obowiązujących wytycznych Banku Anglii, Bitcoin traktowany jest jak obca waluta. Jego wymiana na funty nie jest traktowana jak sprzedaż i nie trzeba odprowadzić od niej podatku VAT.
– Z kolei władze Finlandii uznają Bitcoina za formę papieru wartościowego. Transakcje z jego udziałem obłożone są takim samym podatkiem jak inwestycje w inne instrumenty finansowe.
Jak widać, państwa bardzo różnorodnie określają status prawny kryptowalut. Dlatego odpowiedź na pytanie, czy Bitcoin jest pieniądzem nie może być jednoznaczna, jeśli za kryterium brać systemy prawne poszczególnych krajów.
Ale może lepiej będzie zacząć od odpowiedzi na podstawowe pytanie:

Czym właściwie jest pieniądz?

„Pieniądz to towar uznany w wyniku ogólnej zgody jako środek wymiany gospodarczej, w którym są wyrażone ceny i wartości wszystkich innych towarów. Jako waluty, krąży anonimowo od osoby do osoby i pomiędzy krajami, ułatwiając wymianę handlową. Innymi słowy jest to materialny lub niematerialny środek, który można wymienić na towar lub usługę” – tak mówi Wikipedia. Ekonomiści dodają kilka warunków, które powinny być spełnione, aby pieniądz mógł wypełniać swoją rolę w gospodarce. Zdaniem ekspertów, pieniądz powinien być:
– wytrzymały,
– zamienny,
– przenośny,
– podzielny,
– i przechowywać wartość w długiej perspektywie czasowej.
Te pięć cech – tak to nazwijmy – dobrego pieniądza zostało wypracowanych w praktyce kilku tysięcy lat użytkowania środków płatniczych. Jako pierwsze rolę ekwiwalentu dóbr i usług przyjęły pożądane i cenne towary, takie jak sól czy skóry. Jednak ich z wytrzymałością różnie bywało, więc funkcję środka płatniczego szybko przejęły metale szlachetne z popularnym do dziś złotem na czele. Stanowi ono wygodny przykład do omówienia pozostałych warunków, jakie powinien spełniać pieniądz.

Kryterium zamienności odnosi się do założenia, że moje 10 euro lub kilogram złota, jest warte dokładnie tyle samo co każde inne. Cenny kruszec spełnia ten warunek ze względu na swoją rzadkość występowania w naturze. Nie ma ryzyka, że do obiegu trafi nagle duża ilość złota, co obniżyłoby jego wartość. Złoto spełnia również kryterium przenośności – szczególnie od czasów, gdy rozwinęła się technologia obróbki rudy i samorodków i przetapiania uzyskanego z nich metalu na sztaby. Oczywiście ani samorodki, ani sztaby nie były wygodnym środkiem płatniczym w drobnych transakcjach. Potrzebne były mniejsze jednostki, takie jak monety – o standardowej wadze. Opracowanie technologii ich emisji (bicia) pozwoliło na spełnienie przez złoto warunku podzielności. Aby złoto mogło stać się długoterminowym nośnikiem wartości i fundamentem handlu, swój autorytet zaangażowali władcy. Bijąc swój wizerunek na monetach, gwarantowali że nikt nie „kombinował” przy wadze i czystości kruszcu. Mniej więcej na przełomie średniowiecza i renesansu, dla wygody kupców, złotnicy zaczęli wystawiać kwity potwierdzające możliwość odbioru konkretnej ilości złota. Tak powstały pierwsze banki i banknoty, których nazwa pochodzi od noty bankowej na konkretną ilość cennego kruszcu. Przez kolejne pół milenium nic przełomowego nie wydarzyło się w dziedzinie systemów płatności. Aż do XX wieku.

Pieniądz fiducjarny i zmierzch gotówki

Współcześnie większość pieniędzy w obiegu to zera i jedynki kodu, wymieniane pomiędzy instytucjami finansowymi. Bicie monet i emisja banknotów jest kosztowna. Pieniądze znajdujące się w obrocie w formie fizycznej to jedynie ok. 10 proc. wymienialnych walut. Paradoksem jest fakt, że koszt produkcji jednogroszówki jest kilkakrotnie większy niż jej wartość. Dlatego niektóre skandynawskie państwa planują wkrótce całkowitą rezygnację z gotówki. W bankach centralnych od dawna nie można wymienić banknotów na kruszce. Stany Zjednoczone odeszły od pełnej rezerwy dolara w złocie w 1973 r. Inne kraje zrobiły to wiele lat wcześniej. Obecnie w większości gospodarek mamy do czynienia z systemem pieniężnym opartym na wierze w dobre intencje i wypłacalność jego emitenta, czyli tzw. pieniądzem fiducjarnym. Jego podstawowe cechy są następujące:
– jest zależny od władzy centralnej,
– bank centralny może go dodrukowywać w dowolnej ilości,
– jest środkiem wymiany,
– nie ma wartości innej niż wymienna,
– popyt na niego związany jest głównie z zaufaniem,
– jest oparty na kredycie, a nie na rezerwie w kruszcach
– rząd jest uprzywilejowany w procesie jego dystrybucji,
– jest podatny na spekulację.

Bitcoin – nie całkiem pieniądz czy lepszy pieniądz?

Powyższe ustalenia sugerują, że Bitcoin i inne waluty nie są pieniędzmi w powszechnie przyjętym rozumieniu tego słowa, ponieważ nie spełniają kilku konstytutywnych dla pieniędzy warunków:
– są niezależne od władzy politycznej,
– są zdecentralizowane i żaden bank nie może ich dodrukować (podaż Bitcoina jest ograniczona do 21 milionów),
– są oparte o moc obliczeniową, a nie kredyt (dług),
– nikt nie jest uprzywilejowany w ich dystrybucji.
Jednak istnieje też sporo wspólnych cech kryptowalut i pieniędzy. Jedne i drugie:
– stanowią środek wymiany,
– nie mają wartości innej niż wymienna,
– popyt na nie związany jest głównie z zaufaniem (w przypadku kryptowalut: do algorytmu blockchain)
– są podatne na spekulację.
Jednak pieniądz przed likwidacją parytetu złota nie miał charakteru fiducjarnego, a mimo to świetnie spełniał swoją rolę w obrocie gospodarczym. Wydaje się, że Bitcoin w dużym – a nawet rosnącym – stopniu spełnia warunki, które niegdyś stawiano dobrej walucie. Kod, na którym jest oparty, jest odporny na ataki hackerskie, a więc można mu przypisać cechę wytrzymałości. Jest również zamienny na giełdach na inne waluty i coraz częściej akceptowany jako środek płatniczy. Przenośność (na nośnikach danych) i podzielność (do ósmego miejsca po przecinku w przypadku Bitcoina) nie powinny budzić wątpliwości. Wszystko wskazuje też na to, że jego wartość będzie  rosnąć w długiej perspektywie, więc zostanie przechowana. Oczywiście pod warunkiem, że jakiś kataklizm nie pozbawi nas dostępu do elektryczności i Internetu.

Krypto nie znaczy gorsza!

Termin kryptowaluty opiera się na przedrostku, który może być kojarzony negatywnie, przywoływać na myśl chęć ukrycia czegoś lub podstęp. Taki tok myślenia jest oczywiście niepoprawny w odniesieniu do „bitpieniędzy”. Pojęcie kryptowalut odwołuje się bowiem do kryptografii, czyli nauki o szyfrowaniu – w efekcie powinno raczej budzić skojarzenia z bezpieczeństwem.

Wielu ekonomistów krytykuje pieniądz fiducjarny jako źródło wielkich kryzysów. Ojcowie założyciele wpływowej w ekonomii szkoły austriackiej mogliby uznać Bitcoina za spełnienie swoich marzeń. W dużym skrócie uznali oni, że źródłem większości patologii w gospodarce są interwencje rządu (głównie przez dodruk pieniądza i ręczne sterowanie popytem na niego) i inflacja. Dlatego kryptowaluty, których podaż jest z góry ograniczona, co przekłada się na ich deflacyjność (ich siła nabywcza z czasem rośnie, a nie spada), mogą mieć zbawienny wpływ na gospodarkę.

Kryptowaluty zachowują wszystkie pozytywne cechy pieniądza fiducjarnego i są pozbawione większości jego wad. Z tych ostatnich pozostaje tylko podatność na spekulacje. Jednak najprawdopodobniej z czasem będzie się ona zmniejszać. Weźmy za przykład rynek złota. Jest on uznawany za płytki, czyli atrakcyjny dla spekulantów ze względu na swoją niewielką wartość. Wszystkie rezerwy złota na świecie są warte ok. 7 bilionów dolarów. Wszystkie wydobyte bitcoiny to niecałe 7 miliardów dolarów, czyli 1000 razy mniej. Wraz ze wzrostem wartości kryptowalut trudniej będzie zaburzyć rynek za pomocą spekulacyjnego kapitału, więc ryzyko z tym związane będzie maleć.

Wyeliminowanie pośredników z transakcji handlowych to cel przyświecający „ewangelistom” Bitcoina i potencjalnie ważny krok w długiej ewolucji pieniądza. Znacząco obniży on koszty użytkowania tej kryptowaluty dla najmniejszych uczestników globalnej gospodarki. Bitcoin upowszechnia się z każdym miesiącem, dlatego kwestią czasu jest moment, w którym wszelkie jego „kompleksy” w stosunku do euro, dolara czy funta będą nieuzasadnione.

Autor: Jakub Łowczowski

Pieniądz fiducjarnypieniądzeZłoto
Komentarze (0)
Dodaj komentarz