Wprawdzie w zestawieniu z dzisiejszą pożogą na rynkach kryptowalut niniejsza informacja jest marnym pocieszeniem, ale spójrzmy prawdzie w oczy – co mogłoby stanowić pozytywną przeciwwagę dla spadku o 10% w dobę? No właśnie. A jeśli Bitcoin zyskuje rozpoznawalność wśród „niewtajemniczonych” w kryptowaluty, tym większa jest szansa na zwiększenie jego funkcjonalności jako środek płatności. Po Twitterze z pomocą przyszedł Instagram.
Twitter przetarł szlak
O coraz większej roli social mediów w życiu człowieka, zwłaszcza młodego, wiadomo nie od dziś. Do gigantów branży „sociali” można zaliczyć np. Facebook, Instagram, Youtube, czy Twitter. Właśnie ten ostatni okazał się być pierwszym, niejako „legalizując” ikonę Bitcoina na swoim portalu w 2020 roku. Po wprowadzeniu hashtagu #Bitcoin ukazywało się tzw. emoji – czyli znak graficzny – bezpośrednio odnoszące się do tej wirtualnej waluty.
Instagram nie zechciał być gorszy
Dla popularyzacji Bitcoina istotniejsze jest jednak dodanie znaku w tzw. „insta stories”, czyli krótkich treściach możliwych do odtworzenia przez obserwujących dany profil użytkowników. Taka gradacja istotności dla popularyzacji jest powodowana specyfiką twittera – użytkownik najczęściej samemu wybiera sobie tematy, wybierając poszczególne hashtagi, zatem mała jest szansa na zainteresowanie odnośnie tego „czym jest ten dziwny znaczek”. Insta stories z kolei są na tyle popularne, że użytkownik wybierający znak graficzny do swojej treści z pewnością zauważy symbol Bitcoina. Może nie użyje go w swoim materiale, ale istnieje szansa, że człowiek zacznie drążyć czym jest ten nowy znak. W ten sposób wykonuje się kolejny krok do spełnienia marzenia Satoshiego, aby Bitcoin był walutą powszechną, a nie niszową. Z pewnością dzięki ruchowi Instagrama nie zaczniemy za moment płacić bitcoinem w warzywniaku, ale aby zajść daleko należy wykonywać kroki – nawet te małe.
Źródło grafiki głównej: tutaj