Bitcoin zanurkował! Setki milionów wyparowały z rynku. Co się dzieje?

Bitcoin, który jeszcze niedawno flirtował z poziomem 119 000 dolarów, w ciągu kilku godzin zaliczył konkretny zjazd do 115 600 USD. To niby tylko -2,27%, ale wystarczyło, by z rynku wyparowało ponad 155 milionów dolarów z pozycji lewarowanych. Kto najbardziej ucierpiał? Jak zawsze – ci, którzy wierzyli w teorię „to the moon”, ale kompletnie nie brali pod uwagę wariantu „to the moon and back”.

Bitcoin zalicza gwałtowny spadek. Inwestorzy mają się czego obawiać?

Z danych wynika, że aż 139,78 mln USD pochodziło z longów. Shortujących zlikwidowano za „marne” 15,5 mln. To jasno pokazuje, kto był zbyt pewny siebie. Entuzjaści dalszych wzrostów, którzy najwyraźniej zignorowali sygnały ostrzegawcze. Nieudana próba przebicia 119 tys. USD uruchomiła lawinę. Algorytmy, stop lossy, panika – i mamy gotowy przepis na tąpnięcie. Wystarczyła chwila, by BTC spadł o niemal 3 tysiące dolarów.

Paradoksalnie – im niżej leciał Bitcoin, tym więcej się działo. Wolumen w 24h wystrzelił do 84,97 miliarda dolarów (wzrost o 26%). Kapitalizacja rynkowa BTC spadła do 2,3 bln USD, a FDV wynosi teraz 2,42 bln.

fot. TradingView

Przyczyna? Naturalna korekta

Analitycy twierdzą, że nie było za tym żadnego konkretnego newsa. Nie było wyraźnego impulsu z zewnątrz. Po prostu rynek był zbyt mocno napompowany longami, a korekta wisiała w powietrzu. Teraz wszyscy patrzą w wykres i czekają na ustabilizowanie sytuacji.

Na moment pisania tego tekstu Bitcoin kosztuje 115 520. Największa z kryptowalut nie jest jednak odizolowana od reszty rynku. Na heatmapie króluje kolor czerwony, aczkolwiek są też zielone wyspy. Największe altcoiny radzą sobie solidnie, a jedynym z największych, który w ciągu ostatnich 24 godzin znalazł się na minusie, jest Solana (-3,2%). Reszta albo dryfuje na powierzchni, albo zalicza delikatne wzrosty, jak Ethereum (1,15%).

Bitcoin oczywiście nadal pozostaje w długoterminowym trendzie wzrostowym, ale to przypomnienie, że nawet na takich poziomach BTC nie wybacza błędów. Każdy, kto wchodzi w rynek z dźwignią i przesadnym optymizmem, musi liczyć się z bolesną lekcją.