Ostatnie dni niezmiennie mijają rynkom powoli znakiem ciążącej inflacji choć część uwagi została przekierowana w stronę Wall Street i kondycji sektora finansowego. Potężna ilość informacji wypłynęła na temat Credit Suisse choć warto zauważyć, że żadna z nich nie okazała się być przełomowa. Nie ujawniono żadnych dokumentów potwierdzających w pełni zdrową wewnętrzną sytuację szwajcarskiego giganta, nie przedstawiono też dowodów definitywnie wskazujących na spektakularny upadek. Warto nadmienić jednak, że sektor finansowy bywa bezlitosny – wzrost niepewności wokół konkretnej instytucji może okazać się samospełniającą się przepowiednią jej upadku z uwagi na spadek kontrahentów i klientów. Oczywiście Credit Suisse ma za sobą serię porażek (Greenhill, Archegos) jednak żadna z nich nie usprawiedliwia giełdowej wyceny w wysokości 1/5 wartości księgowej.
Przejdźmy jednak płynnie do rynku Bitcoina, który zdaje się formować bazę pod kolejny duży ruch, tym razem prawdopodobnie wzrostowy. W ostatnich tygodniach byliśmy świadkami jak duża część rynku spodziewała się spadku poniżej 18 000 USD, ten jednak nie nadszedł. Rynek trzykrotnie na przestrzeni ostatnich tygodni wyciągał Bitcoina z opresji i windował notowania powyżej 19 000 USD. Czy zwiastowana przez niedźwiedzie kapitulacja górników ma szansę nadejść i ostatecznie wysłać Bitcoina w otchłań? Według danych z Glassnode wskazuje, że pogłębiający stres górników może spowodować sprzedaż 78 400 BTC (całkowita ilość rezerw aktywnych górników, odpowiadająca 94% hashrate). Liczba ta nie robi tak ogromnego wrażenia, Microstrategy jest w posiadaniu 130 000 BTC. Niemniej jednak ilość ta mogłaby zaważyć na cenie Bitcoina ze względu na obecny spadek płynności i rynkowych wolumenów (większa wrażliwość na wahania).
Podsumowanie
Rynek górników został powyżej dość obficie przedstawiony, przejdźmy więc do kwestii makro. Ciekawa obserwacja z ostatnich dni jest taka, że Fed coraz częściej zaczyna przebąkiwać o uzależnianiu przyszłych decyzji od danych. W centrum wydarzeń obecnego tygodnia znajdzie się raport z rynku pracy USA, tak zwany NFP. Dzisiejsze dane nie zachwyciły i zgodnie z obecną logiką Wall Street wynikającą z wciąż aktywnego w wyobraźni pivotu 'źle znaczy dobrze’ główne parkiety odreagowały. Zdziwiła fatalna informacja z rynku pracy, subindeks zatrudnienia znalazł się znacznie poniżej analityków, spadły też zamówienia w przemyśle.
Idąc tokiem rozumowania inwestorów możemy założyć, że katalizatorami wzrostu staną się: słabnące dane z rynku pracy w otoczeniu pogarszających się danych makro. Możemy wręcz założyć, że im potężniejsze będą to spadki tym prawdopodobnie szybciej Fed zacznie mówić o stopniowym wygaszaniu podwyżek i luzowaniu polityki. Wówczas realne stanie się kolejne oderwanie giełdowych wycen od rzeczywistosci ponieważ w otoczeniu recesyjnym część prognoz wokół spółek będzie musiała zostać zaktualziowana, skorygowana jednak… niesłychany poziom wyprzedania może powodować wzrost sentymentu do ryzyka i ponowne zaangażowanie na rynku kryptowalut. Choć to wciąż sfera spekulacji ciężko oprzeć się wrażeniu, że Fed założył tylko jastrzębią maskę pod którą skrywa chęć stymulacji rynku dodrukiem, który… stał się przecież wizytówką Keynesowskiej, interwencjonistycznej wizji gospodarki sterowanej przez centralne banki. Chęć może tym bardziej wzrosnąć im większą skalę spowolnienia zobaczą bankierzy. Podsumowując, nie powinien wówczas dziwić przypadek w którym cena Bitcoina… zacznie paradoksalnie rosnąć w trakcie recesji.
Kończąc wpis autor nadmienia również, że cena Bitcoina prawdopodobnie wcześniej spadnie poniżej 18 000 USD (o ile w ogóle spadnie), niż amerykańska gospodarka zacznie wysyłać sygnały o krytycznym spowolnieniu, które postawi Fed pod przysłowiową ścianą i sprawi, że bankierzy zaczną ratować sytuację… dodrukiem, nie patrząc na odczyty inflacji. Z dotychczasowej cykliczności Bitcoina wynika, że dołek cenowy powinien nastąpić do mniej więcej końca I kw. przyszłego roku. Wydaje się mało prawdopodobne by przed wiosną Fed radykalnie zmienił politykę monetarną.