Bitcoin stoi w miejscu, ale nadciąga fala, która może go podpalić! Kierunek: Chiny

Na wykresie Bitcoina nie widać niczego spektakularnego. Od kilku tygodni i momentu potężnej korekty, wieje względną nudą, a cena balansuje w granicach 110 tysięcy dolarów. Dla wielu to sygnał zastoju, ale dane z rynku mówią coś zupełnie innego.

Bitcoin stoi w miejscu, ale pod powierzchnią coś się gotuje. Kierunek? Wschód

Od września na giełdach futures wyraźnie spadła liczba otwartych kontraktów. Dźwignia finansowa znika z rynku, a mimo to cena nie załamała się. To oznacza, że za utrzymanie poziomu odpowiada nie spekulacja, ale popyt w rynku spot, czyli faktyczne kupowanie kryptowaluty. Jak zauważa analityk Markus Thielen z 10x Research, „rynek przeszedł oczyszczenie. Krótkoterminowi gracze zniknęli, a cena stoi. To raczej oznaka siły niż słabości”.

Kolejny sygnał widać w stablecoinach. Wartość wszystkich tokenów powiązanych z dolarem przekroczyła 158 miliardów USD, co wskazuje na ogromną ilość kapitału czekającego na ruch. Wskaźnik SOPR, który mierzy, czy inwestorzy realizują zyski czy straty, od miesięcy oscyluje wokół jedności. Nikt nie ucieka z rynku, nikt też nie panikuje.

https://twitter.com/ten2_official/status/1984912251867087129

To klasyczny moment „ciszy przed burzą”, w którym duzi gracze akumulują, a drobnica ziewa, przekonana, że nic się nie dzieje.

Na drugim planie dzieje się coś znacznie większego. Dane o podaży pieniądza pokazują, że Chiny mają już ponad 47 bilionów dolarów w obiegu, podczas gdy USA – około 22 bilionów. To różnica rzędu 25 bilionów, największa w historii.

Od kryzysu 2008 roku Pekin konsekwentnie pompował kredyt i płynność, by podtrzymać wzrost gospodarczy. Dziś widać, że Bitcoin częściej porusza się zgodnie z krzywą chińskiej płynności niż z amerykańską. Wnioski? Im więcej pieniędzy w chińskim systemie, tym wyżej wędrują ceny aktywów – również tych cyfrowych.

Kapitał szuka nowego kierunku

Przy malejącej aktywności Fedu i słabszym dolarze to właśnie kapitał z Azji może stać się nowym zapalnikiem dla rynku krypto. Jeśli ta płynność zacznie szukać ujścia poza tradycyjnymi giełdami, Bitcoin może zareagować pierwszy, tak jak wielokrotnie wcześniej.

W skrócie: spekulanci zniknęli, płynność się gromadzi, a chiński system finansowy pompuje rekordowe środki. Rynek wygląda spokojnie tylko na pierwszy rzut oka. Kiedy w końcu ruszy, może się okazać, że tym razem fala nie przypłynie z Wall Street, lecz z Pekinu.