W nocy z 3 na 4 grudnia cena Bitcoina oszalała i przebiła poziom 40,000 USD. Wcześniej rynek opcji, jeszcze w październiku wyceniał ten scenariusz jako prawdopodobny, do końca bieżącego roku. Wzrosty tym razem 'nie dziwią’ już na tle prognoz analityków i traderów? O ile grafika w poniższym 'tweecie’ jest humorystyczna – sporo w niej prawdy. Cena Bitcoina rośnie wraz z kilkoma innymi aktywami. Wymienimy je i spróbujemy się zastanowić – co może to zjawisko oznaczać?
Bitcoin rośnie w czasie gdy:
- Potężnie osłabia się amerykański dolar i spadają rentowności (ponieważ rynek nie wierzy już, że stopy wzrosną)
- Obligacje mają za sobą miesiąc rekordowych wzrostów niewidzianych od 2008 roku
- Rynek wycenia pierwsze obniżki stóp w USA w marcu 2024 roku (wobec czerwca/lipca 2024 poprzednio)
- Inflacja spada zadziwiająco szybko, w niemal wszystkich gospodarkach
- Dane z gospodarek (w tym o dziwo – z Europu) są w większości zaskakująco dobre (poza Chinami, gdzie widać problem z głośno zapowiadanym 'pocovidowym’ ożywieniem)
- Powell wyraźnie zmiękczył narrację na ostatnich posiedzeniach, a na piątkowym pozwolił sobie nawet na 'samozadowolenie’
- Krajowy dług USA rośnie w rekordowym tempie i w ocenie samego Powella obecne tempo wydatków budżetowych jest 'nie do utrzymania’
Dostosowanie narracji do sytuacji
Jak mawiał cytowany przez Howarda Marksa dziennikarz WSJ: ’To, z czego wczoraj cieszył się rynek, dziś sprawia, że czuje strach’. Dziś widzimy, że inwestorzy zaczynają postrzegać Bitcoina jako aktywo win – win. Prawdopodobnie Wall Street gotowe jest do zbudowania odpowiedniej narracji – w zależności jaką drogą podąży gospodarka. W razie głębszej recesji prawdopodobnie będziemy świadkami systemowych problemów. Także w sektorze bankowym. Tutaj Bitcoin może stanowić ciekawy dla inwestorów 'zakład’ o migrację ze scentralizowanych, 'toksycznych’ finansów. W ostatnich latach wiele transakcji w dużych bankach było blokowanych, z pytaniami o źródło przychodów czy dokumenty (KYC&AML).
Duży kapitał, który chce bez przeszkód przesyłać aktywa poza granice może coraz pozytywniej patrzeć w kierunku technologii blockchain i szeroko pojętej wolności, która za nią stoi. W przypadku spowolnienia gospodarki mamy więc scenariusz Bitcoin 'cyfrowe złoto’. Jak ciekawie zauważył Hugh Hendry z Eclectica Macro – Bitcoin oferuje wyższą premię za ryzyko od złota. Z uwagi na wciąż niewielką kapitalizację. By złoto urosło trzykrotnie, musiałoby kapitalizacją przebić cały rynek amerykańskich akcji. Jeśli Bitcoiin wzrośnie trzykrotnie będzie wyceniany mniej więcej na poziomie firmy Google (Alphabet) – znacznie łatwiej sobie to wyobrazić.
W scenariuszu braku recesji lub recesji bardzo płytkiej… Przy akompaniamecie 'miękkiego lądowania’ i niższych stop procentowych Wall Street prawdopodobnie powiąże wzrosty Bitcoina (i w tym przypadku szerzej, całego rynku crypto) z ogólnym apetytem na ryzyko. W takiej sytuacji BTC zostanie znów 'ochrzczony’ mianem 'dziecka niskich stóp procentowych’ (by usprawiedliwić jego wzrosty). Prawda jest jednak taka, że Bitcoinów jest ograniczona ilość, a narracja zbudowana latami wokół kryptowalut staje się samospełniającą się przepowiednią. Tłum próbuje argumentować chciwość, pozornie rzeczowymi argumentami. Zegar do halvingu odmierza czas i wskazuje na niespełna pół roku. A kupujących interesuje tylko to, co Bitcoin robił po poprzednich halvingach. Na początku grudnia widzimy, że inwestorzy chcą wierzyć w nową hossę.
Może Cię zainteresuje: