Bitcoin i krypto trafią do 401(k)? Mowa o bilionach dolarów! Trump wciska pedał gazu

W Stanach Zjednoczonych właśnie rozgorzała dyskusja, która może zmienić przyszłość rynku finansowego. Nie tylko w USA i nie tylko tego tradycyjnego. Po sierpniowym dekrecie Donalda Trumpa grupa kongresmenów z obu partii postanowiła przycisnąć regulatorów, aby przyspieszyli prace nad wprowadzeniem kryptowalut i innych “alternatywnych aktywów” do planów 401(k). Co to oznacza w praktyce?

Bitcoin na emeryturę? Trump daje zielone światło, Kongres naciska na SEC

Francis Hill, przewodniczący komisji ds. usług finansowych, zebrał kilkunastu polityków i razem podpisali list do szefa SEC, Paula Atkinsa. W dokumencie chwalą decyzję prezydenta i wprost piszą, że czas najwyższy dać Amerykanom więcej możliwości w zarządzaniu własnymi oszczędnościami. Na stole leżą naprawdę duże pieniądze. Mówi się o bilionach dolarów, które dotąd tkwią w bardzo bezpiecznych, ale też i nudnych instrumentach.

Nie chodzi tylko o Bitcoin. W grę wchodzi prywatny kapitał, nieruchomości, fundusze alternatywne. W zasadzie cała paleta rzeczy, do których zwykły uczestnik planu 401(k) do tej pory nie miał dostępu.

https://twitter.com/BTC_Archive/status/1970199076902674714

Marzenia kontra obawy

Sondaże przeprowadzone tuż po podpisaniu dekretu pokazują, że apetyt na takie rozwiązania rośnie. W ankietach prawie połowa osób zadeklarowała: “tak, chcielibyśmy spróbować czegoś nowego”. Rok wcześniej podobnie odpowiadał tylko co trzeci badany. Widać więc, że narracja o “alternatywnych inwestycjach” trafia do ludzi.

Ale jest też druga strona medalu. Wielu Amerykanów przyznaje, że o prywatnych aktywach wie niewiele i kojarzy je raczej z ryzykiem niż ze stabilnym zyskiem. “To brzmi ciekawie, ale nie chciałbym stracić wszystkiego”. Mniej więcej tak można streścić głosy przeciwników, których również nie brakuje.
Historyczny moment?

Fani krypto nie mają wątpliwości – dekret Trumpa to początek czegoś dużego. Jeśli SEC pozwoli wpakować Bitcoina do 401(k), pieniądz popłynie szerokim strumieniem, a rynek może dostać kopa, jakiego dawno nie widział. Są jednak i sceptycy. Ci mówią: „spokojnie, bo wystarczy jedna większa wpadka i wszystko runie”. Ich zdaniem to raczej eksperyment stąpający po cienkim lodzie niż pewny krok w przyszłość.

Na końcu i tak decydujący głos będą mieli urzędnicy. SEC i Departament Pracy. To od ich podpisu zależy, czy obok akcji i obligacji Amerykanie wrzucą do planów emerytalnych także krypto. A jeśli tak, to coś, co dziś wygląda jak szalony pomysł, jutro może być zwyczajnym elementem portfela.