Biden wetuje akt Kongresu. Władza dla biurokratów ważniejsza niż rynek krypto. Co dalej?

Jak wiadomo, prezydent Joe Biden zawetował rezolucję dezaprobaty przyjęty przez Kongres. Akt ten unieważniał okólnik, który wydała Komisja Giełd i Papierów Wartościowych (SEC). Weto Bidena jest ciosem dla branży krypto, bynajmniej nie jest jednak ostatnim słowem w politycznej walce o arbitralną decyzję SEC.

Rezolucja Kongresu, poparta zarówno przez Republikanów, jak i Demokratów, blokowała formalność administracyjną znaną jako Staff Accounting Bulletin No. 121. Akt ów nakazuje podmiotom finansowym, by w swoich bilansach księgowych rozliczały zasoby kryptograficzne przechowywane przez siebie w depozycie jako pasywa, nie zaś aktywa.

Biden wyznacza priorytety

Jak stwierdził Biden (lub ewentualnie – biorąc pod uwagę jego zaawansowany wiek i podejrzenia dotyczące stanu jego wiedzy – ludzie z jego otoczenia) stwierdził w oficjalnej wiadomości skierowanej do Kongresu, rezolucja blokująca zarządzenie SEC podkopywałaby i „kompromitowałaby” władzę tej ostatniej. I dlatego też, aby chronić władzę urzędników, odrzuca on uchwałę.

Dokładnie to było zresztą oficjalnie deklarowanym celem parlamentarzystów. SEC, podobnie jak niektóre inne organa regulacyjne, jest w USA obiektem szerokiej krytyki. Chodzi o fakt, że agencje administracyjne pod pretekstem „interpretacji” przepisów uzurpują sobie faktyczną władzę do zmieniania prawa.

Doskonałym tego przykładem miał być właśnie Staff Accounting Bulletin No. 121 – akt wydany przez federalnych biurokratów, jednak zmieniający powszechnie obowiązujący stan prawny. I co więcej, nakładający określone zobowiązania na obywateli.

Tymczasem zgodnie z amerykańską konstytucją prerogatywy ustawodawcze zastrzeżone są wyłącznie dla Kongresu. Stąd też, jak podnoszą krytycy, zarządzenie SEC jest aktem nielegalnym i jako takie powinno być traktowane.

Sąd Najwyższy wyrzuci urzędników z piaskownicy?

Ustawa wróci teraz do Kongresu, który w teorii może odrzucić weto Bidena. Wydaje się to jednak, zwłaszcza w toku kampanii wyborczej przed listopadowymi wyborami, mało prawdopodobne. Konieczna do tego większość 2/3 uchodzi za nader trudną do osiągnięcia. Być może jednak nie będzie to nawet konieczne.

Przed Sądem Najwyższym toczy się bowiem obecnie precedensowa sprawa dot. zakresu władzy federalnych organów biurokratycznych. Chodzi o połączone pozwy Loper Bright Enterprises v. Raimondo oraz Relentless, Inc. v. Department of Commerce. Choć sprawa ta wiąże się z inna problematyką (rybołówstwa), to może one podważyć całą dotychczasową praktykę „interpretacji” prawa przez urzędników.

Chodzi tu o legalistyczną doktrynę znaną jako „Chevron deference”. Nakazywała ona amerykańskiemu sądownictwu akceptowanie rządowej interpretacji niejasnych przepisów. To z kolei fundamenty do właśnie takich praktyk, jak uznaniowe wydawanie przez federalnych urzędników zarządzeń i regulacji, które efektywnie stanowią prawo bez udziału Kongresu.

Jej unieważnienie – dość prawdopodobne, biorąc pod uwagę dotychczasowe opinie sędziów – pozwoliłoby zakwestionować wszystkie wydane dotąd arbitralne zarządzenia agencji federalnych, w tym i SEC. A tym samym – unieważnić także i Staff Accounting Bulletin No. 121.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz