Najnowocześniejszy samolot bojowy świata – zakładnikiem związków zawodowych. Strajk grozi programowi

Czy perspektywiczny amerykański myśliwiec przyszłości, F-47, może być zagrożony? Krótkoterminowo – być może. Zwycięski projekt w konkursie przedstawiła firma Boeing, która otrzymała przez to kontrakt na jego rozwój. Dla samego Boeinga owo zwycięstwo to skądinąd niemal odrodzenie się z popiołów po kryzysie. Niestety, ten ostatni dalej daje o sobie znać – czego najnowszym objawem jest grożący firmie strajk. Właśnie w tych zakładach, które maja produkować F-47.

W tym tygodniu Kelly Ortberg, prezes koncernu Boeing, przedstawił wyniki finansowe firmy za drugi kwartał tego roku. Termin nie był przypadkowy. Niemal dokładnie rok temu Ortberg objął bowiem swoje stanowisko – czego notabene sam nie planował. Ten inżynier z doświadczeniem w przemyśle lotniczym został jednak ściągnięty z emerytury, aby podjąć próbę ratowania legendarnego amerykańskiego producenta lotniczego z najgorszego kryzysu, w jakim Boeing się znalazł w swojej historii.

Firmę toczyły głębokie problemy w zasadzie z każdej strony. Tonęła ona w pozwach i długach, a produkowane przez nią samoloty rozpadały się w powietrzu. Firmowa centrala była nieudolna i zbiurokratyzowana. Co więcej, pośród pracowników następował drenaż mózgów, talentów. Kadra zarządzająca zaś bardziej przejmowała się upolitycznionym dyskryminacyjnym faworyzowaniem „mniejszości” rasowych i seksualnych niż premiowaniem jakości pracy.

Producent samolotów na kursie wznoszącym – w końcu

Po wspomnianym roku dokonania Ortberga są wyraźnie dostrzegalne. A ściślej – są wyraźnie dostrzegane przez inwestorów, akcjonariuszy oraz Federalną Administrację Lotniczą (FAA). Dokonał on głębokich reform, ostro poprawił jakość produkcji lotniczej, odchudził firmową administrację, radykalnie odciął się od dyskryminacyjnych haseł DEI. W dużej mierze zatrzymał też odpływ gotówki z firmy – we wspomnianym drugim kwartale jej straty zmniejszyły się dwukrotnie.

Być może nazwanie prezesa cudotwórcą byłoby przesadą – z pewnością jednak można mówić o małym cudzie w kontekście wyników finansowych. Boeing bowiem – co rok temu wielu wydawałoby się nierealistyczne – pod koniec bieżącego roku spodziewać się ma, pierwszy raz od dawna, finansowej nadwyżki. By jednak nie dać się zaślepić optymizmowi – na przekór temu Boeing w dalszym ciągu zmaga się z głębokimi problemami strukturalnymi. Takimi jak konflikty z załogą.

Konkretnie, chodzi o spór z pracownikami firmowych zakładów w St. Louis, który w ostatnich dniach coraz bardziej się zaostrza. Zakłady, o których mowa, zajmują się produkcją militarną. Ogromny sukces firmy i niemal symbol jej odbicia się od dna, jakim było przyznanie jej kontraktu na skonstruowanie i produkcję nowego, perspektywicznego myśliwca przewagi powietrznej F-47 dla amerykańskich sił zbrojnych w ramach programu NGAD (Next Generation Air Dominance), może zostać przez to zagrożony.

Odrodzony Boeing – i stare problemy

Wygasło tam bowiem dotychczasowe porozumienie zbiorowe – co niektórzy postrzegają jako okazję. W zeszłym tygodniu związek zawodowy IAM (International Association of Machinists and Aerospace Workers) – a konkretnie oddział Local 837, działający w fabryce w St. Louis – odrzucił ofertę płacową, którą złożył Boeing. W niedzielę, w wewnętrznym głosowaniu, pracownicy odrzucili również „zaktualizowaną” ofertę kierownictwa. Następne może nastąpić, zgodnie z federalnym prawem, za tydzień.

Odrzucona oferta przewidywała 20-procentowe podwyżki, dopłaty do planów emerytalnych 401(k), zniesienie planów wprowadzenia niewygodnych, 12-godzinnych zmian w praccy oraz 5-tysięczny bonus za ratyfikację porozumienia. Aczkolwiek ten ostatni – tylko jeśli pracownicy zatwierdzą umowę do 3. sierpnia. Boeing twierdzi, że to „ostatnia, najlepsza i finalna” oferta – i nie zamierza dalej ustępować. Wiele wskazuje, że obie strony są pewne swoich racji.

Stąd też strajk wydaje się bardzo możliwy. Boeing przeżył już strajk pracowników cywilnych zakładów firmy w Seattle jesienią zeszłego roku. Teraz może być podobnie – choć Ortberg przekazał inwestorom, że tak jak w tamtym przypadku spodziewa się raczej tymczasowych niż trwałych zakłóceń. Zakłady w St. Louis produkują obecnie wielozadaniowe myśliwce F-15 E/EX Strike Eagle/Super Eagle (dla amerykańskich sił powietrznych), F/A-18 E/F Super Hornet (dla floty), samoloty szkolne T-7A czy bezzałogowce MQ-25 Stingray.