Eureka: UE dostrzegła, że jej regulacje niszczą rozwój AI, chce odwrócić szkody. Ale tylko częściowo

Unia Europejska, w odruchu niemal zaskakującej w przypadku tej organizacji samorefleksji, dostrzegła, że narzucone przez nią krajom Starego Kontynentu przepisy w dziedzinie AI rujnują rozwój tego sektora w Europie – i to w chwili, gdy Ameryka i Chiny w zawrotnym tempie prowadzą wyścig technologiczny w tej dziedzinie. Rujnujący wpływ przepisów UE nie był trudny do przewidzenia – niebezpodstawnie mają one opinię najbardziej restrykcyjnych, kontrolujących i biurokratycznie obciążających na świecie.

Oficjele i biurokracji Komisji Europejskiej, która przepisy te narzuciła (mimo faktu, że jest to ciało w teorii techniczne – ale jakimś zrządzeniem losu ignorowanie traktatów unijnych przez Komisję i milcząca uzurpacja przez jej organy uprawień uchodzi w UE za przyjętą praktykę), z dokładnie takimi zarzutami i krytyką ze strony wielu środowisk spotkali się zresztą w momencie prac nad tymi przepisami. Krytyka ta nie zdołała jednak wpłynąć w radykalny sposób na ich brzmienie, zaś biurokraci jak zwykle postawili na swoim.

Rynek urzędnicza regulacja źródłem rozwoju!

W efekcie czego dziś UE w światowym wyścigu technologicznym nie tylko się nie liczy, ale wręcz jest w nim zapóźniona. Ktoś słyszał o jakimś pochodzącym z Europy modelu AI, który uzyskałby faktycznie szeroką popularność na świecie…? Tego stanu rzeczy nie zdołały zmienić biurokratyczne zaklęcia, wciąż przewijające się w unijnych dokumentach, o „poprawie konkurencyjności” i rywalizacji z USA i ChRL. Jakoś tak ciekawie się składa, że kreatywności i klimatu biznesowego nie da się zadekretować normą unijną.

Ponieważ wątpliwe jest, aby instytucje w Brukseli były tego faktu nieświadome, na miejscu byłoby zadać pytanie, co w istocie było celem unijnych przepisów dot. AI? Faktycznie stymulowanie rozwoju tej dziedziny, czy może urzędnicza kontrola i skupienie władzy nad nią w ręku organów biurokratycznych UE? Niezależnie od odpowiedzi, niestety skutek w obydwu przypadkach jest podobny. I będzie jeszcze gorszy, większość unijnych przepisów dot. AI dopiero bowiem wejdzie w życie (w sierpniu 2026 r.).

Mając to wszystko na względzie, być może można by z faktu zmiany tonu UE w dziedzinie AI wyciągać ostrożnie optymistyczne wnioski. Można by, gdyby nie fakt, że nawet do tej autorefleksji – jakże odmiennej od typowej reakcji organów unijnych, które na wszelkie niepowodzenia oraz szkodliwe konsekwencje własnej polityki reagują zachrypniętym „więcej Europy!”, tj. tego samego co dotąd – Unia Europejska najprawdopodobniej doszła nie całkiem samodzielnie. I ktoś jej w tym pomógł.

UE z „przyjazną” sugestią zza oceanu?

Tym ktosiem przypuszczalnie jest Donald Trump, którego urzędnicy UE – w kontekście kruchego porozumienia handlowego z USA – mają bać się rozjuszyć wdrożeniem przepisów dot. AI. Przepisów, które, w w swej praktyce, najprawdopodobniej okazałyby się być wymierzone przede wszystkim w firmy amerykańskie, i które to przepisy Trump mógłby potraktować jako pretekst do kolejnych restrykcji w handlu transatlantyckim. UE ma zresztą w tej sprawie prowadzić rozmowy z Amerykanami.

Oficjalnie Komisja Europejska odżegnuje się, rzecz jasna, od bezpośredniego unieważnienia unijnych regulacji dot. AI – to przecież uwidaczniałoby wszystkim, że UE nie jest nieomylna, zaś kierunek „wyłącznie więcej integracji” nie jest jedynym możliwym. Zarazem jednak Bruksela ogłosiła, że chce „uprościć” regulacje dot. AI, bezpieczeństwa cybernetycznego oraz zarządzania danymi. I zbiera opinie zainteresowanych.

Żeby nie było za dobrze, swoje ustępstwa UE zdaje się traktować jedynie jako tymczasowe – nie zaś jako odwrót lub wyłom od niekończących się prób narzucania unijnej kontroli urzędniczej nad każdą dziedziną życia gospodarczego. W propozycji mowa jest zatem, że firmy niestosujące się do unijnego reżimu prawnego (a takich pewnie będzie większość – w końcu są to firmy głównie amerykańskie lub chińskie, fizycznie obecne w swych krajach, nie w Europie) miałyby otrzymać roczny okres karencji. Ale nie trwałe zwolnienie.