Na ponad cztery lata do federalnego więzienia trafi niejaki Konrad Bicher. Rzeczony zwykł sam tytułować się „Wilkiem z Airbnb”, a to z tytułu finansowych „sukcesów”, jakie miał w ten sposób osiągać na nowojorskim rynku nieruchomości.
Bicher swoje „sukcesy” osiągał w sposób całkowicie nielegalny, i nawet się z tym specjalnie nie krył. Ewidentnie liczył jednak, że pośród klimatu „reformy sprawiedliwości kryminalnej” oraz nastrojów nacisku na „ochronę lokatorów” uda mu się uniknąć odpowiedzialności. A pieniądze zostaną
Biorąc pod uwagę bezkarność licznych innych sprawców, którzy w tym samym czasie i miejscu (USA epoki covidowego lockdownu i później) popełniali podobne przestępstwa – i nic im się nie działo – trzeba przyznać, że jego założenie, jakkolwiek skrajnie bezczelne, nie było zupełnie bezpodstawne.
Airbnb for life (and profit)
Modus operandi „Wilka” był bardzo prosty. Wynajmował on mieszkania na Manhattanie – po czym nie płacił ani centa czynszu. Korzystał właśnie z przepisów o „ochronie lokatorów”, które uniemożliwiały sprawną eksmisję podobnych „wynajmujących”.
Również gdy kończył się okres wynajmu, po prostu – na tzw. bezczela – odmawiał opuszczenia mieszkań. Następnie sam wystawiał owe nieruchomości pod wynajem. Korzystał przy tym z tytułowego Airbnb, preferując najem krótkoterminowy. Forma ta utrudniała zorientowanie się, że coś jest nie tak.
Oczywiście wynajem wtórny nieruchomości bez zgody właściciela jest nielegalny. Nielegalne jest również niepłacenie czynszu – jednak z przyczyn politycznych zjawisko to ścigano słabo albo w ogóle. Bicher zarobić miał w wyniku podnajmowania na Airbnb ponad 1,17 mln. dolarów.
„Oskubać każdego”
Naturalnie miażdżąca większość tej kwoty – ponad milion dolarów – należała się właścicielom nieruchomości. Bicher jednak ignorował te zaległości, przeznaczając te pieniądze na wystawny styl życia. Chwalił się nawet swoim znajomym, że chce „oskubać każdego landlorda w Nowym Jorku”.
Co więcej, prócz okradania właścicieli postanowił także naciągnąć rząd. Wystąpił bowiem o zapomogi w ramach federalnego programu grantów PPP (Paycheck Protection Program), w teorii przeznaczonego na wsparcie dla małego biznesu. Z tego źródła uzyskał 565 tys. dolarów – które też przepuścił.
Gdy w końcu prokuratura dostała go w swoje objęcia, „Wilkowi z Airbnb” groziło ponad 20 lat odsiadki. Bicher przyznał się jednak do winy i poszedł na współpracę. W efekcie tego skazano go na 51 miesięcy więzienia, a także przepadek 1,74 mln. dol. i zadośćuczynienie w wysokości dalszych 2,22 mln.
Pytanie tylko, z czego w istocie miałby je on zapłacić?