Ucieczka milionerów. Rządowi mięknie fiskalny długopis, zapowiada zmiany

Wielka Brytania skutecznie wystraszyła swoich najbogatszych podatników. Ten oczywisty wniosek w obliczu działań rządu, który za jeden ze swoich podstawowych priorytetów uznał „dociśnięcie” zamożniejszych. Teraz ten sam rząd poniewczasie stwierdza z konsternacją, że podatnicy ci też mają w tej sprawie coś do powiedzenia.

Mają do powiedzenia – w ten mianowicie sposób, że mogą po prostu przestać być podatnikami, zmieniając swoje miejsce zamieszania (a zwłaszcza jurysdykcję, w której trzymają swoje fundusze i aktywa). I obficie z tego prawa korzystają. Cała ta kwestia jest bezpośrednim pokłosiem wyników wyborów, jakie Wielka Brytania przeżyła w czerwcu ubiegłego roku.

Jak wiadomo, wygrała je lewicowa (i to w sposób najbardziej zauważalny od dekad) Partia Pracy na czele z Keirem Starmerem. Skala tego zwycięstwa wynikała przy tym w dużej mierze ze specyfiki brytyjskiego systemu wyborczego oraz słabości rywali, nie zaś szerokiego jakoby poparcia społecznego (Laburzyści otrzymali nieco ponad 1/5 głosów, co jednak dało im absolutną większość w Izbie Gmin.

Postępowy raj

Zwyciężywszy, Laburzyści jęli z zapałem wprowadzać swoje ideologiczne postulaty, w wyniku których Wielka Brytania miała zamienić się w postępową, równościową, kolorową i ortodoksyjnie ekologiczną, zero-emisyjną utopię. Niestety, jak to w życiu bywa, rzeczywistość ani myślała dostosować się do oczekiwań polityków.

Kosztowne pomysły programowe zwiastowały kłopoty dla budżetu, nawet mimo radykalnych podwyżek podatków. Z kolei absurdalne, przeregulowane wymogi biurokratyczne (w tym zwłaszcza te dotyczące religijnie niemal traktowanej ekologii) stawiały pod znakiem zapytania przyszłość brytyjskiego biznesu i oznaczały ruinę dla wielu przedsiębiorców.

Publika zaś, miast doceniać programy budownictwa publicznego czy plany „dekolonizacji” programów szkolnych (czyli usunięcia zeń dzień ważnych dla brytyjskiej kultury na rzecz dzieł z krajów, z których pochodzą imigranci), wszczynała zamieszki z uwagi na terrorystyczne morderstwa zradykalizowanych islamistów czy domagała się odpowiedzi w sprawie tuszowania działalności etnicznych gangów gwałcicieli.

Wielka Brytania zatrzaskuje fiskalne kraty

Na to wszystko rząd Laburzystów odpowiadał po swojemu. Szukał mianowicie nowych „źródeł przychodu”, tj. posiadaczy aktywów, którym można by je odebrać. I znalazł je! W końcu Wielka Brytania od lat zachęcała do osiedlenia się bogatych inwestorów i przedsiębiorców. W zamian za lokowanie w kraju swego kapitału, oferowała im ulgi podatkowe, które miały ich zachęcić do pozostania.

Partia Pracy jednakże dostrzegła w tej grupie obmierzłego wroga klasowego. Termin ten, rodem z komunistycznej propagandy, może się tu wydawać przesadą. Jednak retoryka rządu Laburzystów w istocie niewiele się odeń różniła. Naturalnie, milionerzy bynajmniej nie zawsze budzą sympatię. Tym silniej zasada ta sprawdza się, gdy bogactwo wynika nie z czyjejś przedsiębiorczości , a z korupcyjnych układów .

Mimo to, zakładanie, że wszyscy ci milionerzy są oszustami jest cokolwiek nierozsądne. Rząd Partii pracy postąpił jednak po swojemu. Zniesiono większość ulg podatkowych, z których dotąd mogli korzystać zamożni podatnicy. Chodziło o reguły opodatkowania majątku poza brytyjskimi granicami. Dotąd inwestor mógł mieszkać w Wielkiej Brytanii, posiadając aktywa za granicą – i nie musiał od nich płacić podatków.

Hojność według Laburzystów

W myśl zmian, które forsowała Kanclerz Skarbu, Rachel Reeves, to miało się skończyć. Nie będzie wielkim zaskoczeniem, że w reakcji na te zmiany w zeszłym roku rozpoczął się prawdziwy eksodus milionerów z Wysp. Wielka Brytania straciła niemal 11 tys. podatników posiadających majątek o wartości co najmniej miliona funtów. Polityka przyciągania bogatych inwestorów legła w dużej mierze w ruinie.

I teraz, jakże poniewczasie, brytyjski rząd przyznał, że to jednak może być problem… Wspomniana kanclerz Reeves proponuje w związku z tym rozwiązanie, które określono jako Temporary Repatriation Facility. Miałoby ono polegać na „zredukowanym” opodatkowaniu w stosunku do aktywów, które podatnicy przenieśliby do brytyjskiej jurysdykcji podatkowej.

Oczywiście – tymczasowo (przez najbliższe trzy lata) i bez podważania zasadniczych założeń zniesienia ulg. Tak, to się musi udać, szczególnie biorąc pod uwagę dodatkowe zaostrzenie podatku od dziedziczenia czy inne „prezenty” od premiera Starmera i kanclerz Reeves dla podatników…

Komentarze (0)
Dodaj komentarz