Ceny mieszkań spadną? Kandydat na prezydenta zapowiada nowy podatek dla posiadaczy lokali

Jak rozwiązać problemy mieszkaniowe w Polsce? To pytanie ostatnio wraca dość często nie tylko z uwagi na wagę sprawy, ale też rozkręcającą się kampanię prezydencką. Głos w sprawie zabrał kolejny kandydat – Adrian Zandberg. Przedstawiciel partii Razem chce skończyć z dopłatami i wprowadzić podatek, który uderzy po kieszeni posiadaczy więcej niż dwóch lokali.

Ceny mieszkań rosną? Powstrzyma to nowy podatek

Zandberg podczas weekendowego wystąpienia w Kielcach przekonywał, że Polska ma wielki kłopot, z którym zmagają się przede wszystkim ludzie młodzi. Osoby te ciężko pracują, ale nie stać ich na zakup własnego mieszkania, bo ceny szybko rosną. Polityk przyczyn tego zjawiska upatruje w dwóch czynnikach. Pierwszym są poczynania kolejnych rządów, które swoimi decyzjami wspierają deweloperów i banki. Drugim obciążeniem mają być „rentierzy, spekulanci i fundusze inwestycyjne”, skupujący mieszkania i w efekcie dodatkowo podnoszący ceny.

Rozwiązaniem ma być podatek od trzeciego i każdego kolejnego mieszkania. Miałby on ograniczyć spekulację na rynku nieruchomości. Szybko pojawia się oczywiście pytanie, czy to rozwiązanie byłoby skuteczne? Można sobie wyobrazić, że posiadacze większej liczby lokali znaleźliby sposób na ominięcie ewentualnych przepisów. A po drugie, trudno sobie wyobrazić, że rodzimi politycy wprowadzą zmiany w prawie, które będą uderzać w portfele wielu z nich. Nie jest tajemnicą, że w parlamencie zasiada wiele osób, które musiałyby płacić taki podatek.

Polityczny spór wokół mieszkalnictwa w Polsce

Co ciekawe, jeden z kandydatów już zapowiedział, że taki podatek zawetuje. Kilka dni temu popierany przez PiS Karol Nawrocki deklarował, że nie podpisze podatku katastralnego, dodając, że „nie będą nas grabić”. Intryguje, czy kandydat posiada wiele mieszkań i wprost stwierdza, że nie da się opodatkować, czy też nie rozumie, na czym polega taka danina?

Wracając do kandydata Razem. Adrian Zandberg skrytykował program Pierwsze klucze. A właściwie projekt programu, bo do jego wprowadzenia droga chyba daleka. Polityk lewicy stwierdził, że celem tej inicjatywy jest ochrona ludzi majętnych kosztem młodego pokolenia. Wcześniej pomysł dopłat do mieszkań z rynku wtórnego skrytykowała m.in. Katarzyna Pełczyńska-Nełęcz, czyli szefowa Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej, reprezentująca ugrupowanie Polska 2050. Ale pomysł dopłat nie podoba się także przedstawicielowi drugiej strony sceny politycznej – niedawno bardzo niepochlebnie wypowiadał się o nim Sławomir Mentzen z Konfederacji, który również startuje w wyścigu prezydenckim.

Komu naprawdę służą dopłaty do mieszkań?

Co prawda minister Krzysztof Paszyk po prezentacji założeń programu zapewniał, że pieniądze nie trafią do deweloperów, ale pojawia się coraz więcej głosów, że Pierwsze klucze podniosą ceny nie tylko na rynku wtórnym, ale też na pierwotnym. I w rzeczywistości, jak twierdzą złośliwi, mogą to być pierwsze klucze, ale do nowych luksusowych samochodów właścicieli firm deweloperskich oraz ich rodzin, a także dal kadry zarządzającej. Więcej o założeniach programu przeczytacie w tym tekście.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz