Działania Rosji mające na celu wzmocnienie dotkniętej sankcjami gospodarki stworzyły potencjalnie niebezpieczną bańkę na rynku nieruchomości mieszkaniowych.
Z danych rosyjskiego banku centralnego wynika, że w 2023 r. wolumeny kredytów hipotecznych w Rosji wzrosły o ponad 70 proc., osiągając rekordową wysokość prawie 70 miliardów dolarów.
Kredyty ze zniżką? „Nie stać nas na to”
W praktyce oznacza to, że nowe mieszkanie kosztuje obecnie o 40 proc. więcej niż mieszkanie w odsprzedaży, w porównaniu z 10 proc. przed pandemią, Jednocześnie ok. połowa nowych posiadaczy kredytów hipotecznych wydaje co najmniej 80 proc. swoich dochodów na pokrycie długów. To prawie dwukrotnie więcej niż dwa lata temu.
Skąd biorą się te liczby? Ekonomiści nie mają wątpliwości – to częściowy efekt programu kredytów hipotecznych ze zniżką, które podczas pandemii wprowadził prezydent Rosji Władimir Putin. Metoda działania jest prosta – rząd płaci bankom różnicę między rynkową stopą kredytu hipotecznego a obniżoną stopą oferowaną obywatelom. Putin zapowiedział już przedłużenie programu, co rzecz jasna ma związek ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi. Już teraz rosyjski rząd spodziewa się, że koszt programu wzrośnie prawie czterokrotnie do równowartości aż pięciu miliardów dolarów.
To jeden z powodów, dla których bank centralny Rosji wezwał rząd do ograniczenia dotacji. Utrudniają one walkę z inflacją, która w listopadzie 2023 r. przyspieszyła do 7,5 proc. w ujęciu rocznym. Bank, który od czerwca ub.r. podniósł już podstawową stopę procentową do 16 proc., przestrzegł, że subsydiowanie zakupów domów może napędzać wzrost cen, uniemożliwiając w najbliższej przyszłości obniżkę stóp procentowych. Najważniejszym sposobem zwalczania inflacji przez wyższe stopy procentowe jest podniesienie kosztów kredytu hipotecznego, pozostawiając gospodarstwa domowe z mniejszą ilością pieniędzy, które mogą wydać na inne cele.
Jeśli jednak rząd wycofa się z dotowania kredytów hipotecznych i oferowania innej pomocy, zadłużeni właściciele domów mogą nie być już w stanie pokryć kosztów mieszkania, a jednocześnie nie będą w stanie sprzedać swoich nieruchomości bez utraty pieniędzy. Mogą nie mieć innego wyjścia, jak tylko zbankrutować, wrzucając rosyjskie banki do jednego worka całą masę złych kredytów.
Zobacz też: Gary Gensler opowiada się za szybkimi rozliczeniami na rynkach walutowych. Co to w praktyce oznacza?
Rodziny żołnierzy inwestują w nieruchomości
To jednak nie wszystko, bo wojna Rosji z Ukrainą jeszcze bardziej nadmuchała bańkę na rynku nieruchomości mieszkaniowych. Aby pobudzić wzrost, rosyjskie banki poluzowały wymogi kredytowe. Rodziny zmarłych i rannych żołnierzy otrzymały dodatkowe środki finansowe, które natychmiast przekazały na zakup nowych domów. Ponadto zachodnie sankcje uderzyły w akcje i ograniczyły transfery zagraniczne, pozostawiając mieszkania jako jedną z niewielu opcji inwestycyjnych dostępnych dla zamożnych Rosjan. Trzeba też zauważyć, że rosyjska gospodarka okazała się zaskakująco odporna dzięki solidnym dochodom z ropy, wydatkom na wojsko i programom wydatków rządowych.
Może Cię zainteresować: