Marriott pozywa franczyzobiorcę. Chodzi o imigrantów

Sieć hotelowa Marriott International skierowała do nowojorskiego sądu pozew przeciwko jednemu z hoteli, które w skład owej sieci wchodzą. Chodzi o Pride Hotel w dzielnicy Queens. Hotel ów należy przy tym do Pride Hospitality Group, jednak na zasadzie franczyzy funkcjonuje od 2015 pod markami Aloft oraz Element. Należącymi, jak się łatwo domyśleć, do Marriottu.

Pozew dotyczy kontrowersyjnej decyzji biznesowej, którą podjęli właściciele Pride Hotelu. A ściślej – zmiana jego faktycznego wykorzystania, z hotelu sensu stricte na schronisko dla nielegalnych imigrantów. W tym bowiem charakterze poczęto go wykorzystywać niedługo po otworzeniu. Pride miała zawrzeć „lukratywny” kontrakt z władzami miejskimi Nowego Jorku.

A to, jak się okazuje, ma łamać warunki umowy. Marriott w szczególności twierdzi, że kwaterowanie nielegalnych imigrantów w hotelu pod jego marką wyrządza mu ogromne szkody wizerunkowe. Jak twierdzi, wysyłał Pride Hospitality monity oraz wezwania do negocjacji. Ta jednak miała odpowiedzieć projektem nowej umowy, która po prostu legalizowała jej dotychczasowe poczynania. Wobec zaś braku zgody na tąże, po prostu zaprzestała kontaktu.

W związku z tym, w swym pozwie Marriott domaga się orzeczenia wygaśnięcia umowy franczyzy, związanych z tym kar umownych, kosztów prawnych, a także zakazu używania dotychczasowej tytulatury. Pride Hospitality Group miała nie skomentować wysuwanych wobec niej oskarżeń.

Marriott na rozdrożach społecznych oczekiwań

Problem wizerunkowy związany z imigracją jest w rzeczy samej ogromnie zapalny w USA. Wielu mieszkańców tego kraju narzeka na politycznie motywowane preferencje dla nielegalnych imigrantów. Kwestii wizerunkowej niejednokrotnie nie pomaga roszczeniowa postawa samych imigrantów, uważających, że wsparcie im się należy, a także powiązany z ich obecnością wzrost przestępczości.

Odnotowuje się rażącą niesprawiedliwość faktu, że bezdomni obywatele muszą czekać na miejsce w schronisku czy lokal socjalny w długich kolejkach, podczas gdy nielegalni imigranci – czyli osoby, których zgodnie z prawem w ogóle nie powinno tam być – nie tylko omijają kolejkę, ale też od razu kwaterowane są w luksusowych warunkach.

Złośliwi zauważają jednak, że sam Marriott nie ma tu szczególnych podstaw do krytyki. Sam bowiem przekazuje bogate datki kampanijne politykom, którzy opowiadają się właśnie za „humanitarnym” podejściem do nielegalnych imigrantów. Innymi słowy, sieć hotelowa po części sama sfinansowała problem, który teraz jej doskwiera.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz