Krach nieruchomości w Polsce: 'Deweloperzy po cichu obniżyli ceny o 1,3 mld PLN’. GPW pogrąży 'beton’?

Hossa nieruchomości w Polsce miała trwać po wsze czasy. Jednak wiele znaków wskazuje, że dni nieustannych wzrostów cen są policzone. Popyt wysechł, choć stopy procentowe w Polsce systematycznie spadają. Wszystko wskazuje na to, że w grudniu czeka nas kolejna, 25 pb obniżka ze strony NBP. Co więc dzieje się z cenami mieszkań?

Nowe standardy to spadki cen

Według danych Deweloperuch.pl, deweloperzy w Polsce wg. oficjalnych danych, sumarycznie opuścili ceny oferowanych mieszkań aż o 1,3 miliarda złotych. Te pieniądze to równowartość ok. 1000 samochodów Ferrari, 4000 nowych mercedesów klasy E, lub 13000 średniej wielkości mieszkań w stolicy Polski. Spadek cen, choćby ofertowych nie jest już 'teorią spiskową’, ale nowymi realiami.

Źródło: Dewelooperuch

Tak, jak Rabaty rzędu 320 tys. PLN na mieszkaniu wartym ponad 1,1 mln PLN już nikogo nie dziwią, a podobnych ogłoszeń na portalach mieszkaniowych stopniowo przybywa. Cena rzędu niespełna 14 tys. zł za m2 pozornie wydaje się kapsułą czasu do lat 2020 – 2021… A mowa o centrum Warszawy.

Źródło: X

Jak wiadomo, nie tylko w Warszawie ceny mieszkań obecnie spadają. Kraków, który przez lata był 'ostoją’ polskie deweloperki również zaczyna oferować nabywcom rabaty… O których nikt nawet nie śniłby w dobie 'Bezpiecznego Kredytu 2%’.

Źródło: X

GPW kontra nieruchomości?

Patrząc na notowania indeksu WIG-Nieruchomości, widzimy, że ostatnie miesiące przyniosły bardzo solidne wzrosty cen akcji polskich deweloperów m.in. Atal czy DOM Development. Ale czy to przeczy naszej teorii? Zdecydowanie nie. Najbardziej poszkodowani zostaną deweloperzy zlewarowani, bez wyrobionej, znanej marki i działający na obrzeżach większych miast, lub w powiatowych miejscowościach. To tam o klienta dziś najtrudniej.

Nieruchomości odczuwają na sobie oddech potencjalnie większej 'transparentności rynku’ (choć projekt ustawy DOM sugeruje, że 'uśrednianie transakcyjnych cen’ może nie wyjść kupującym na dobre’), ale przede wszystkim nasycenie rynku, brak rządowych programów i wreszcie stopniowo pogarszającą się demografię. Prognozy zakładają, że do 2060 roku liczba mieszkańców kraju spadnie do ok. 30 milionów. Ilość pustostanów potężnie wzrośnie.

Nie możemy ignorować też kolejnego czynniku. Rentowność najmu systematycznie spada, a perspektywa podatku katastralnego od posiadanych mieszkań może skłonić wiele osób do ich odsprzedaży. Ten kapitał prawdopodobnie zostanie zainwestowany gdzie indziej. Być może w obligacje, a może na GPW. Polski indeks WIG20 wzrosł w tym roku o ok. 35% i jest w drodze na historyczne maksima.

O polskim biznesie mówi się na świecie, a słabszy dolar i hossa rynków wschodzących mogą sprawić, że kapitał żywiej zainteresuje się akcjami. To wiele bardziej produktywna inwestycja niż 'beton’. Co więcej. Jeśli wojna w Ukrainie się skończy, najem wyglądać będzie jeszcze gorzej, a nastroje GPW prawdopodobnie eksplodują… Skłaniając wielu majętnych ludzi do inwestycji na rodzimym rynku.