Wczoraj na łamach Gazety Wyborczej ukazał się artykuł sugerujący niedopuszczalne praktyki odbywające się w hotelach PHH. Rzekoma inwigilacja już została skomentowana przez spółkę.
Inwigilacja przez służby specjalne
Według Gazety Wyborczej, w hotelach zarządzanych przez Polski Holding. Według dziennikarza „GW”, Wojciecha Czuchnowskiego, do zdarzenia miało dojść podczas spotkania polityków ze Swiatłaną Cichanouską w 2020 roku. Wówczas członkowie Platformy Obywatelskiej oraz kandydatka na prezydenta Białorusi spotkali się w Hotelu Courtyard by Marriott Warsaw Airport. Na spotkaniu obecni byli między innymi Borys Budka i Tomasz Siemoniak.
Zobacz też: Sprzedaż mieszkania krok po kroku. Poradnik
Brudziński zamieszany w inwigilację
„GW” informuje, że dzień przed planowanym wydarzeniem, prezes PHH Gheorghe Marian Cristescu skontaktował się z europosłem PiS, Joahimem Brudzińskim. Miał on go szczegółowo poinformować o wydarzeniu i jego uczestnikach. Menadżer hotelu, z kolei, poinformował mailowo kierownika do spraw bezpieczeństwa o pojawieniu się na miejscu „lekarza sanitarnego”. Czuchnowski podaje, że w nomenklaturze ABW tak określa się podsłuch i obserwację przez służby. Gazeta Wyborcza odwołuje się również do rozmowy z byłym kierownikiem do spraw bezpieczeństwa Polskiego Holdingu Hotelowego, Robertem Z. Twierdzi on, że był namawiany przez zastępce szefa MSWiA Macieja Wąsika do pomocy w zbieraniu materiałów na Bartosza Kramka z fundacji Otwarty Dialog.
„Powiedziałem, że nie będę w czymś takim brać udziału i dodałem, że jeśli chcą wiedzieć, co było na tym spotkaniu, to niech podstawią swojego człowieka, który będzie występował jako ochroniarz Cichanouskiej z SOP. Wcześniej przecież już tak robili” – powiedział były pracownik na łamach Wyborczej
PHH stanowczo zaprzecza inwigilacji
Polski Holding Hotelowy już zdążył zabrać oficjalne stanowisko na temat rzekomej inwigilacji. Twierdzi, iż cały artykuł jest nieprawdziwy i spreparowany wyłącznie na podstawie doniesień byłego pracownika PPH. Gheorghe Marian Cristescu zaznacza, że Robert Z domaga się wypłacenia nienależnych mu świadczeń i w akcie zemsty działa na szkodę grupy. Cristescu dodaje, że były pracownik nie tylko szkaluje spółkę ale i dręczy pracowników oraz wysyła im poważne groźby. Prezes spółki podkreśla, że wysyłał do Wyborczej wszelkie informacje potwierdzające nieprawdziwość doniesień Z. i z ubolewa nad tym, że mimo to powstał tak zakłamany artykuł.
Może Cię zainteresować: