Emiracka firma przejmie krytyczny port. Strategiczna rosyjska baza „na rynku”

Port w miejscowości Tartus przejmuje emiracka firma DP World, znany operator logistycznej infrastruktury portowej czy lotniskowej na świecie. Port ten – jeden z dwóch zasadniczych, którymi dysponuje Syria – został jej przekazany przez nowe władze tego kraju na mocy zawartej niedawno umowy koncesyjnej. Umowa ma charakter komercyjny – zarazem jednak jeszcze bardzo niedawno port ten miał charakter zgoła inny, stanowiąc zaplecze dla największej rosyjskiej bazy morskiej poza granicami Rosji.

Rzadko kiedy zdarzają się przetargi na nieruchomości, w przypadku których „doskonała lokalizacja” – o której tak często lubią wspominają agenci nieruchomości zachwalający swoje oferty – jest nie tylko faktycznie tak doskonała, by warto było za nią zapłacić każde pieniądze, ale też by o nieruchomość zabiegano środkami nacisku dyplomatycznego i militarnego. Dokładnie to można jednak powiedzieć o bardzo, bardzo specyficznej nieruchomości, jaką jest port i nadbrzeże w Tartus (północna Syria).

Lądowy lotniskowiec

Port ten do niedawna – bo jeszcze rok temu – stanowił jedną z najważniejszych rosyjskich baz zagranicznych, szczególnie krytyczną, że dzięki niej rosyjska flota i lotnictwo zapewniały sobie okno na Morze Śródziemne, zapewniające, jak się to ładnie określa, zdolność projekcji siły w tym regionie. Była to dla Rosjan zdobycz geopolitycznie arcycenna, stanowiła zaś część zapłaty, jaką reżim prezydenta Syrii, Baszara Al-Asada, zaoferował Rosji za wsparcie militarne i gospodarcze na rzecz utrzymania jego władzy.

Tego samego Asada, którego błyskawiczny upadek nastąpił niemal dokładnie rok temu, na początku grudnia 2024 r., w wyniku blitzkriegu przeprowadzonego przez Hajat Tahrir Asz-Szam – sojusz islamistycznych ugrupowań zbrojnych kontrolujących dotąd północną prowincję Idlib. W wyniku ich gwałtownego rajdu na południe armia rządowa, która w toku długich lat wojny domowej zasadniczo powstrzymała napór rebeliantów, złożyła się niczym domek z kart, zaś cała Syria znalazła się pod władzą HTS.

Oczywiście potem nastąpiło to, co nastąpić musiało, gdy ugrupowania dżihadystów dostały się do władzy – długie miesiące masowych zbrodni, rabunków, polowania na prawdziwych i urojonych wrogów, krytyków, nie-muzułmanów etc. Nie przeszkodziło to jednak „demokratycznemu” światowi na ochocze uznanie nowych władz kraju. Syria doczekała się zdjęcia ciążących nad nią od lat sankcji, zaś jej nowy władca, „tymczasowy” prezydent, Ahmad Husajn Asz-Szara, vel Al-Dżaulani, gościł właśnie w Białym Domu.

Syria czuje nowe wiatry

Z punktu widzenia strategicznego i geopolitycznego problem stanowili jednak Rosjanie w Tartus, którzy bynajmniej nie zdradzali chęci, by się stamtąd wynieść. Między garnizonami rosyjskich baz a władzami Syrii przez miesiące trwał stan niepisanej, zimnej wojny. Rosja chciała zresztą wynegocjować utrzymanie portu pod jej zarządem. Nowy rząd w Damaszku wypomniał jednak rosyjskim podmiotom niedotrzymanie zobowiązań zawartych jeszcze w umowie z rządem Asada.

Była tam m.in. mowa o zainwestowaniu 500 milionów dolarów w infrastrukturę portową. Ani port, ani Syria jako całość tej inwestycji oczywiście nie zobaczyły – jednak nikt faktycznie nie spodziewał się jej realizacji. Gdy nastały nowe władze, okazało się to dla nich wygodnym pretekstem, by umowę zerwać – i tak też właśnie uczyniły. Naprawić to ma umowa z inwestorem emirackim, który wygrał przetarg na wieloletnią dzierżawę portu.

W myśl nowej umowy, DP Ports rozwinie i rozbuduje infrastrukturę portu, zwiększy jego przepustowość i zdolności przeładunkowe. Za 30-letnią koncesję na dzierżawę firma zapłaci 800 milionów dolarów. Co ciekawe, drugi najważniejszy port, jakim dysponuje Syria, Latakija, zostanie najprawdopodobniej oddana w dzierżawę francuskiej firmie CMA CGM.