Komunistyczne władze Kuby poinformowały o planach zakazania korzystania z gotówki w odniesieniu do wszystkich podmiotów gospodarczych. Krok ma na celu zacieśnienie kontroli, jednak może być brzemienny w skutki – drobni przedsiębiorcy, z trudem podtrzymujący codzienne życie na wyspie, operują głównie gotówką. Z uwagi bowiem na księżycową gospodarkę Kuby, fiskalną zachłanność reżimu oraz formalną wartość miejscowej waluty – w najmniejszym stopniu nie korespondującą z rzeczywistością – działają oni w dużej mierze w szarej strefie.
Nowości (?) z Kuby, karaibskiej ostoi postępu i socjalizmu. Mimo przeszkód, mimo ciągłego podgryzania i dywersji ze strony kapitalistycznych krwiopijców z USA i zewsząd dookoła, pod światłym przewodem Komunistycznej Partii Kuby kraj ten wytrwale buduje raj na ziemi.
Prawda, zdarzają się krytykanckie głosy, które narzekają na przejściowe braki w sklepach czy potępiają wychowawcze środki policyjne skierowane przeciwko nieuprawnionej krytyce słusznej linii Partii. Ci jednak, którzy szkalują lídera máximo bądź niedostatecznie mocno wierzą w ponadczasowe idee Marksa, Lenina, Castro i „Che” Guevary, z pewnością prędzej czy później trafią do La Cabañy, gdzie ich szkodnictwo nie będzie dłużej szkodziło moralno-politycznej jedności socjalistycznego społeczeństwa Kuby.
Jak jednak uczył Marks, walka klas zaostrza się w miarę postępów socjalizmu. To właśnie zaostrzenie owej walki, w tym przypadku na odcinku ekonomicznym, przywiodło towarzyszy z Centralnego Banku Kuby do podjęcia decyzji w duchu odpowiedzialności za rewolucję oraz gospodarkę uspołecznioną.
.
Na froncie walki gospodarczej z wrogami ustroju
3 sierpnia Bank ten ogłosił represyjne rozporządzenie, w którym wyznacza limit transakcji gotówkowych (wynoszący 5000 peso), jak również zakazuje użytkowania bankomatów firmom i osobom prawnym. Wszystkie przepływy mają się odtąd odbywać elektronicznie, z wykorzystaniem systemu bankowego (państwowego oczywiście). Na tym nie koniec – małe przedsiębiorstwa mają być zmuszone do wpłacania wszystkich swoich przychodów do banków nazajutrz po ich uzyskaniu (!).
Co ciekawe i wręcz rozbrajające – zakaz dotyczy nie tylko przedsiębiorstw prywatnych, którym z trudem udaje się funkcjonować w warunkach komunistycznej dyktatury – ale także państwowych. Oznaczać to może tyle, że nawet podmioty państwowe uznano za na tyle niezaufane – podatne na działalność zahaczającą o obieg, nazwijmy to, nieoficjalny – że za niezbędne uznano poddanie ich tym samym krokom, co paskudnych kapitalistów.
Ludzie dzielą się na kapitalistów i socjalistów. Jedni i drudzy potrzebują pieniędzy. Różnią ich tylko metody ich zdobywania.
~ Wiktor Suworow
Oficjalnie krok podyktowany jest chęcią „walki z inflacją” (?) oraz „ciężkim kryzysem ekonomicznym”. Choć nie wspomniano, w jaki sposób krok ten ma w istocie przyczynić się do zmniejszenia inflacji – ani też czym obecny kryzys odróżnia się od zupełnie-nie-kryzysowej-sytuacji ekonomicznej Kuby, jaka panuje tam nieustannie od 1959 roku – to faktyczne powody nie należą do trudnych do odgadnięcia.
Zobacz też: Prawo do gotówki w konstytucji – kanclerz Austrii zapowiedział pracę nad poprawką
.
Każdemu wedle potrzeb
Jak to bywa w socjalizmie, na Kubie panuje bowiem wieczna gospodarka niedoborów. Brakuje większości dóbr, a o jakości tych, które są, zamilczmy. Państwo jak zwykle wszystko wie lepiej od obywatela, zaś priorytetem nie jest dobrobyt (o wolnościach osobistych nawet nie wspominając), lecz utrzymanie zamordystycznej kontroli nad społeczeństwem przez partyjną oligarchię.
Skutki są oczywiste – czarny rynek jest niezbędnym elementem codzienności i podstawowym źródłem zaopatrzenia w wiele podstawowych towarów. Towarów, dodajmy, nader często nabywanych w dolarach, miejscowe peso bowiem – oficjalnie wymieniane po kursie 1:24 wobec dolara (zaś dla faworyzowanych grup i podmiotów – 1:120) – w rzeczywistości warte jest dziesięciokrotnie mniej i toczone przez ogromną inflację (nawet oficjalnie dwucyfrową, rzędu ~40 – co oznacza, że prawdziwa wartość znajduje się w okolicach kosmosu).
Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się problemy nieznane w żadnym innym ustroju
~ Stefan Kisielewski
Co więcej, rozwój półlegalnej oraz zupełnie czarnorynkowej przedsiębiorczości, do spółki z napływem dolarów przesyłanych przez krewnych Kubańczyków z USA, nie tylko podmywają wszechwładzę ekonomiczną Komunistycznej Partii Kuby, ale też wymykają się sidłom podatkowym. Na wyspie funkcjonuje „import równoległy” (i funkcjonował na długo, zanim Rosjanie spopularyzowali ten termin), polegający na szmuglu rozmaitych dóbr finansowanych pozyskiwanymi na czarnym rynku dolarami.
Teraz, naturalnie, działania podobne mają stać się niemożliwe, zaś środki, niezależnie jak marne by one nie były – mają tkwić na kontach bankowych. Gdzie formalni właściciele niewiele będą mogli z nimi zrobić, za to komunistyczna władza będzie mogła z nimi zrobić wszystko, pod dowolnym pretekstem – albo i bez pretekstu.
Zobacz też: Rosja blokuje ukraińskie zboże – piekli się jednak o pieniądze za własny
.
¡Viva la Revolución Cubana!
Zamierzenia kubańskiego rządu są oczywiste – poddać kontroli oraz w miarę możliwości zagrabić (a.k.a. „uszczelnić system podatkowy”), co tylko wredni prywaciarze sobie zarobili, przy okazji biorąc za twarz ten segment społeczeństwa, który począł luzować na sobie lepki uścisk dyktatury.
Oczywiście konsekwencje dla gospodarki, w szczególności sektora prywatnego, będą opłakane – o ile, naturalnie, antygotówkowy zakaz faktycznie uda się wyegzekwować (co bynajmniej nie jest przesądzone, biorąc pod uwagę, że niejeden podobny przepis, zamiast być bezwzględnym zakazem, stawał się po prostu okazją do przyjęcia łapówki przez określone persony).
Socjalizm jest filozofią niepowodzeń, wyznaniem ignorancji, ewangelią zawiści, a jego wewnętrzną cnotą jest równy podział biedy.
~ sir Winston Churchill
Kubańczycy w komentarzach już zresztą zwrócili uwagę, że prowadzić to będzie do masowych bankructw przedsiębiorstw – o ile tym nie uda się wystarczająco skutecznie zakłamać dokumentacji lub w inny sposób ukryć faktyczne przychody. Dla partyjnej elity zdaje się to jednak nie być wielkim problemem. Przynajmniej tak długo, jak państwu (czyli im) uda się wydusić z ludności szczęśliwej wyspy dodatkowe środki.
.
Może Cię zainteresować: