Zalegalizować domy uciech. Opozycja żąda zmian, kieruje projekt ustawy

Francuska opozycja domaga się legalizacji zamtuzów w tym kraju, a także zniesienia przepisów penalizujących „działalność biznesową” w tej jakże specyficznej branży. Oficjalnie bowiem Francja zakazuje działalności domów publicznych, i stan taki obowiązuje już od 1946 r. Pomimo tego, i jak zwykle w takich przypadkach, przepisy sobie, a życie sobie, i prostytucja w tym kraju bynajmniej nie zamarła. Nawet po niedawno wprowadzonych, dodatkowych restrykcjach.

Co ciekawe, postulat ten wyszedł z szeregów Zjednoczenia Narodowego (RN), partii uważanej za prawicową i, jak na francuskie warunki, konserwatywną w sferze cywilizacyjnej. Jak jednak wskazują jej politycy, ich propozycja nie ma charakteru obyczajowego, lecz praktyczny – i wskazują, że dotychczasowe rozwiązania prawne w tej dziedzinie okazały się całkowitą porażką, pogarszając, a nie polepszając sytuację. I szkodzą samym prostytutkom, którym w założeniu miały pomóc zmienić zawód.

Francja w prawnym rozkroku

Jak zatem twierdzą pomysłodawcy, czas urealnić przepisy i sprawić, by prawo dostosowało się do rzeczywistości – a nie oczekiwać, że to rzeczywistość dostosuje się do nieżyciowego prawa. W istocie Francja zmaga się bowiem ze schizofreniczną sytuacją w tej dziedzinie. Oficjalnie prostytucja jest tam bowiem legalna, przynajmniej w teorii – jednak korzystanie z niej już nie. W myśl nowelizacji z 2016 r. klientom pań do towarzystwa grozi za to grzywna w wysokości 1,5 tys. euro.

Nielegalna jest także, od siedmiu dekad, działalność zamtuzów. Wszystko to w założeniu, miało – zdaniem m.in. przedstawicieli Partii Socjalistycznej (PS), która przeforsowała zakaz z 2016 r.) chronić godność prostytutek. Jednak wedle polityków opozycji, a także licznych obserwatorów (i samych prostytutek, które publicznie protestowały przeciw wspomnianemu zakazowi), efekt jest dokładnie odwrotny. Jak to bowiem w praktyce bywa, zakazy nie zlikwidowały problemu – a jedynie zepchnęły go do szarej strefy.

Godność vs. hipokryzja

W efekcie tego nabrał on niestety jeszcze ostrzejszego wymiaru. Jak się wskazuje, prostytutki zmuszone prowadzić działalność na ulicach narażone są na brutalną przemoc, wymuszenia, oferty „opieki” ze strony ulicznych gangów, z których problemem Francja od dawna nie może dać sobie rady. Taka sytuacja ma być nie tylko tragiczna dla ich samych, ale też zionąc hipokryzją ze strony polityków i aktywistów, którzy deklarują walkę o godność prostytutek – ale z przeciwnym skutkiem.

Jak zapowiadają deputowani Zjednoczenia Narodowego, m.in. Jean-Philippe Tanguy czy Philippe Juvin, skierują oni pod obrady parlamentu projekt zmian legalizujących zamtuzy. Co ciekawe, aby uniknąć wykorzystywania zatrudnionych, miałyby one działać w formie spółdzielni czy też kooperatyw, zarządzanych przez same zainteresowane. Aktywiści jednak plan typowo skrytykowali – ich zdaniem przywracanie działalności domów uciech jest „niewyobrażalne” i stanowi ujmę dla kobiet.