„Zabawa wagonikami” czy sabotaż na kolei? Potencjalnie gigantyczna katastrofa na torach w Katowicach

Z pozoru błahe zdarzenie sprzed miesiąca, z początku września, doprowadzić mogło do ogromnej katastrofy na kolei. Okazało się wtedy, że na torach w Katowicach pozostawiono samemu sobie wagon transportowy. Jak się okazuje, nie było to bynajmniej przypadkiem – tajemniczy „ktoś” lub „ktosie” mieli się do sprawy aktywnie przyczynić – potencjalnie sprowadzając zagrożenie tragicznego w skutkach wypadku. Jeśli o takowym można w ogóle mówić, gdy z premedytacją do niego doprowadzono.

O sprawie napisała „Rzeczpospolita”, powołując się na zdawkowe doniesienia lokalnych publikacji katowickich. Informowały one, że dokładnie miesiąc temu – w nocy z 2. na 3. września, około godziny 1.32 – dostrzeżono wagon stojący na torach kolei linii nr. 141. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że stał on samotnie. Jak się okazało, pierwotnie należał on do składu kursującego pomiędzy Dąbrową Górniczą a kopalnią KWK Knurów-Szczygłowice. Tyle, że się zagubił..

Obsługa tego pociągu zauważyła zgubę dopiero na stacji końcowej. Sprawa od początku wydawała się o tyle podejrzana, że z miejsca należało wykluczyć przypadkowe odczepienie wagonu od pociągu. I nie chodzi nawet o to, że samoistne odłączenie się wagonu jest nadzwyczaj trudne do wyobrażenia, co o fakt, że był to ostatni wagon składu. Ze stosownymi oznaczeniami, zwyczajowo umieszczanymi właśnie na ostatnim wagonie – które to oznaczenia ktoś zadał sobie trud przełożyć na wagon kolejny.

Zagrożenie dla kolei w mroku

Konkluzja jest oczywista i mało optymistyczna. Wagon celowo odczepiono od stojącego na torach pociągu. Uczyniono to nocą, pod osłoną ciemności – co z jednej strony jest oczywistością, na którą sprawca/y musieli się zdecydować, aby uniknąć bycia dostrzeżonym/i. Częściowo, z uwagi na mniejsze natężenie ruchu kolei nocą, zmniejszyło prawdopodobieństwo kolizji. Z drugiej jednak strony, właśnie ciemność była tu też jednym z najgroźniejszych czynników.

Ważący bowiem 20 ton wagon, na dodatek utrzymany w ciemnych barwach oraz pozbawiony świateł i elementów odblaskowych – i to wszystko na mrocznym, nieoświetlonym torze – stanowił wręcz idealną kombinację do tego, by sprowokować czołowe zderzenie z rozpędzonym pociągiem. Coś takiego mogłoby zaś stanowić katastrofę o koszmarnych konsekwencjach. Prowadzić by mogło, by daleko nie szukać, do możliwego pożaru lub wykolejenia pociągu.

Z uwagi na fakt, że trudno doszukać się tutaj naturalnych lub przypadkowych przyczyn oraz że czyjeś działanie z premedytacją stanowi jedyne logiczne wyjaśnienie, od razu nasuwają się tutaj podejrzenia o sabotaż. Od razu nasuwa się także podejrzany, czyli Rosja. Nie chodzi tu nawet o arogancką, agresywną retorykę tego państwa, ale o doświadczenia wrogich działań służb rosyjskich w przeszłości. Akty usiłowanego sabotażu – także te wymierzone w infrastrukturę transportową – po prostu już odnotowywano.