Z ostatniej chwili: Zaskakujący zwrot w przemyśle Chin. Co pokazują dane z fabryk?

Chińska gospodarka lubi zaskakiwać. Dziś rynek dostał sygnał optymistyczny: po miesiącach spadków zyski przemysłowe odbiły w sierpniu o imponujące 20,4% rok do roku. To pierwszy tak wyraźny wzrost od czterech miesięcy. I zarazem dowód, że Pekin nie bez powodu uparcie zwalcza nadwyżki mocy produkcyjnych i niezdrową konkurencję cenową. W szerszym ujęciu obraz jest jednak mniej efektowny.

Od stycznia do sierpnia całkowite zyski sektora przemysłowego urosły ledwie o 0,9%. Lepszy wynik niż prognozowany spadek. Ale wciąż daleki od dynamiki, jakiej oczekiwaliby inwestorzy szukający oznak trwałej poprawy. Rządowe kampanie ograniczające nadprodukcję rzeczywiście przynoszą efekty – deflacja cen fabrycznych złagodniała pierwszy raz od pół roku – ale problemem pozostaje wolniejsze tempo samej produkcji.

Co oznaczają dane?

Jednak chiński przemysł, nawet jeśli krótkoterminowo złapał oddech, wciąż działa w warunkach niepewności. Popyt wewnętrzny pozostaje słaby, konsumenci oszczędzają, a rynek nieruchomości – dawniej fundament chińskiego boomu od lat tkwi w zastoju. Cement, stal czy materiały budowlane, które napędzały wzrost przez dekadę… Dziś znajdują coraz mniej odbiorców.

Z zewnątrz też nie ma pełnego komfortu. Choć eksport wciąż generuje gigantyczne przychody, widmo nowych ceł amerykańskich – tym razem być może bardziej celowanych i politycznie motywowanych – rzuca cień na średnioterminowe perspektywy fabryk. Globalny popyt na towary trwałe wyhamował, a przewagi kosztowe, które przez lata dawały Chinom niepodważalną przewagę, nie są już tak oczywiste.

Trzeci kwartał to okres, w którym chińska gospodarka tradycyjnie traci rozpęd – i widać to także dziś. Wydatki infrastrukturalne, dotąd traktowane jako szybki zastrzyk dla koniunktury, zaczynają wyraźnie zwalniać. To niepokojący sygnał, bo przez lata były one lekarstwem na każde spowolnienie.

Pekin w potrzasku

Można więc powiedzieć, że Pekin wciąż prowadzi grę na kilku frontach naraz: z jednej strony próbuje zapewnić przemysłowi chwilę wytchnienia, z drugiej – walczy z fundamentalnym spadkiem popytu i ryzykiem zewnętrznych wstrząsów. Sierpniowy skok zysków to sygnał, że instrumenty stymulacyjne działają, ale nie jest to prawdopodobnie trwała zmiana trendu.

Chiński przemysł przypomina dziś maratończyka, który potrafi jeszcze przyspieszyć na krótkim odcinku, ale biegnie z widoczną zadyszką. Pytanie brzmi: czy Pekin znajdzie sposób, by dać mu nowy zastrzyk energii, zanim słabość w sektorze nieruchomości i malejący apetyt konsumentów przygniecie gospodarkę na dobre?