Z ostatniej chwili: Trump szokuje i stawia NATO pod ścianą. 'Sankcje na Rosję albo zawracajcie nam głowy’. Co robi USA?

Donald Trump wstrząsnął dziś transatlantycką agendą. W liście opublikowanym na Truth Social zwrócił się bezpośrednio do sojuszników z NATO, domagając się pełnej jedności wobec Moskwy. Prezydent USA uzależnia nowe, dotkliwe sankcje wobec Rosji od tego, czy europejskie państwa rzeczywiście przestaną kupować rosyjską ropę. W ostrym tonie zarzuca niektórym stolicom „szokujący” brak konsekwencji. To jego zdaniem osłabia wspólną pozycję negocjacyjną wobec Kremla.

Pełna treść przekazu Trumpa Źródło: X

Co proponuje Trump?

Trump nie poprzestaje na samych sankcjach. Zaproponował też nałożenie na Chiny ceł w wysokości od 50 do nawet 100 procent, które miałyby obowiązywać aż do zakończenia wojny w Ukrainie. W jego narracji Pekin odgrywa kluczową rolę w utrzymywaniu Rosji na powierzchni. To swoisty „kroplówkowy system” gospodarczy, który umożliwia Moskwie kontynuację działań wojennych. Zdaniem Trumpa brutalny cios w chińsko-rosyjską współzależność mógłby skrócić konflikt.

Nie obyło się też bez akcentów personalnych. Trump powtórzył swoje przekonanie, że wojna w Ukrainie w ogóle by nie wybuchła, gdyby to on, a nie Joe Biden, zasiadał w Białym Domu. Obecny prezydent nazywa konflikt „wojną Bidena i Zełenskiego”… A siebie – paradoksalnie – przedstawia jako tego, który ma szansę ją zakończyć.

Choć ton listu przypomina kampanijne wiece sprzed lat, jego treść wpisuje się w twardą logikę transakcyjną, jaką Trump od zawsze stosował w polityce zagranicznej. Główny przekaz jest prosty: Stany Zjednoczone nie będą ponosić kosztów wojny bezwarunkowo. Europa musi zrobić więcej – odciąć się od rosyjskich surowców i przyjąć ryzyko poważnej konfrontacji gospodarczej z Chinami.

Inflacja w górę?

Dla rynków energetycznych i finansowych ta propozycja to mieszanka ryzyka i niepewności. Z jednej strony pełne embargo na rosyjską ropę ze strony NATO oznaczałoby gwałtowny wzrost cen surowców w krótkim okresie – zwłaszcza w Europie. Część państw Starego Kontynentu wciąż nie odbudowała stabilnych alternatyw. Z

Z drugiej strony agresywne taryfy na Chiny to scenariusz niemal wojny handlowej, której skutki odczułyby globalne łańcuchy dostaw. Już dziś wielu analityków wskazuje, że podobne uderzenie mogłoby wywołać recesję w sektorach opartych na chińskiej produkcji … Od elektroniki po farmaceutyki.

Z perspektywy geopolitycznej propozycja Trumpa odsłania jeszcze jeden wymiar. To swoista próba przetestowania lojalności sojuszników. NATO od dawna zmaga się z różnymi prędkościami zaangażowania. Jedni gotowi są inwestować miliardy w obronę wschodniej flanki, inni wciąż balansują między bezpieczeństwem a własnym interesem gospodarczym.

Trump, znany z niecierpliwości wobec „pasażerów na gapę”, najwyraźniej chce, by ten spór rozstrzygnął się tu i teraz. Czy jego recepta faktycznie zakończyłaby wojnę szybciej? To kwestia otwarta. Historia uczy, że sankcje i taryfy mają moc destabilizowania gospodarek, ale rzadko prowadzą do natychmiastowej zmiany decyzji na Kremlu czy w Pekinie. Jedno jest jednak pewne: jeśli sojusznicy potraktują słowa Trumpa poważnie, światowe rynki wejdą w okres jeszcze większej nieprzewidywalności.