Rada Polityki Pieniężnej nie zaskoczyła. Po listopadowym posiedzeniu stopy procentowe spadły o kolejne 25 punktów bazowych, sprowadzając stopę referencyjną NBP do 4,25 proc. To już piąta obniżka w tym roku. Kiedy w maju zaczęła się seria luzowania polityki pieniężnej, inflacja była już pod kontrolą, a gospodarka łapała drugi oddech. Teraz, przy inflacji 2,8 proc. rok do roku i coraz bardziej rozgrzanym rynku pracy, decyzja o kolejnym cięciu wygląda na kolejny motor napędowy dla polskiej giełdy.
Inflacja w odwrocie, ale nie na długo
Na pierwszy rzut oka argumenty za obniżką są oczywiste. Ceny w październiku rosły wolniej, niż przewidywał rynek. Inflacja spadła o 0,1 punktu procentowego miesiąc do miesiąca, a inflacja bazowa… Czylita, której RPP przygląda się najpilniej, również zaczęła słabnąć.
To otworzyło przestrzeń do kolejnego kroku w stronę tańszego pieniądza. Jak ujął to jeden z członków Rady, Ludwik Kotecki, „dane z gospodarki są generalnie dobre z punktu widzenia inflacji, więc mamy pole do dalszego luzowania”. Pytanie co czeka nas od stycznia, gdy wzrosnąć mogą ceny energii, a w ślad za tym ruszą w górę rachunki za prąd.
Do tego dochodzą nowe podatki i opłaty, które zgodnie z budżetem na 2026 rok mają zasilić państwową kasę. Tym razem nie było zaskoczenia. Ani takiego jak we wrześniu, gdy decyzja o większej obniżce wywołała lawinę komentarzy, ani jak w poprzednich latach, kiedy RPP potrafiła zaskakiwać niemal z dnia na dzień.
Większość ekonomistów jeszcze przed posiedzeniem zakładała właśnie 25 punktów bazowych cięcia. Nie bez znaczenia była też nowa projekcja inflacyjna NBP. Choć dokument tradycyjnie nie został opublikowany przed decyzją, wszystko wskazuje na to, że pokazywał szybkie wygaszanie presji cenowej. A to wystarczyło, by większość członków Rady uznała, że można pozwolić sobie na odrobinę luzu.
Kredytobiorcy odetchną
Dla tysięcy Polaków spłacających kredyty hipoteczne to dobra wiadomość. Każde 25 punktów bazowych mniej to realna ulga w domowym budżecie. Eksperci Rankomat.pl policzyli, że rata przeciętnego kredytu na 500 tys. zł i 30 lat spadła od maja o około 540 zł; z 3 651 do 3 111 zł miesięcznie.
Oczywiście, tańszy kredyt oznacza też niższe oprocentowanie lokat i obligacji, ale po dwóch latach z wysokimi stopami to cena, którą większość kredytobiorców jest gotowa zapłacić bez żalu.
Nie wszyscy w RPP są jednak przekonani, że obniżki w takim tempie mają sens. Część członków ostrzega, że gospodarka jeszcze nie zdążyła w pełni zareagować na poprzednie cięcia. „Obniżyliśmy stopy już o 125 punktów bazowych w tym roku. Warto byłoby chwilę poczekać na skutki tych decyzji”, przypominał niedawno Ludwik Kotecki.
Gra na czas
Na razie jednak RPP najwyraźniej gra na spokój. Jeszcze kilka miesięcy temu rynki obawiały się, że luzowanie polityki pieniężnej przyspieszy zbyt mocno. Dziś wydaje się, że w Radzie dominuje podejście „małymi krokami”, nawet jeśli oznacza to ryzyko przesadnego optymizmu.
Listopadowa decyzja nie była zaskoczeniem. W polskiej polityce pieniężnej trwa faza testowania granic. Widać realny spadek inflacji i chęć wsparcia wzrostu. Rok 2026 prawdopodobnie przyniesie kontynuację tego trendu.