Z ostatniej chwili: Fatalna aukcja amerykańskich obligacji. 'Nikt nie chce pożyczać USA’. Rentowności w górę!

Z ostatniej chwili: Fatalna aukcja amerykańskich obligacji. 'Nikt nie chce pożyczać USA’. Rentowności w górę!

To miał być dzień triumfu — i był, choć dla zupełnie innych aktywów, niż przywykliśmy. Bitcoin po raz pierwszy w historii przekroczył poziom 109 000 dolarów, bijąc rekord wszech czasów. Jednak w tym samym czasie na Wall Street zawrzało.

Indeksy spadły, a Dow Jones lotem błyskawicy stracił aż 732 punkty, S&P 500 spadł o 1,3%, a technologiczny Nasdaq osunął się o 1,1%. Wszystko to przez… obligacje. A dokładniej — przez jedną z najgorszych aukcji obligacji skarbowych USA od lat.

Efekt? Rentowności 10-letnich obligacji stopniowo zbliżają się do poziomów powyżej 5% i nie napotykają po drodze zadowalającego popytu. Dla Ameryki oznacza to wyższy koszt obsługi długu i utrudnienia w dostępnie do zagranicznego kapitału. Pożyczanie 'Wujkowi Samowi’ stało się ryzykowne?

Słaba aukcja

Ostateczna rentowność 20-letnich obligacji USA wyniosła 5,047%, czyli o 0,012 punktu procentowego (1,2 pb) wyżej niż spodziewana rentowność na rynku wtórnym (tzw. WI – when-issued). Premia, której chcą inwestorzy rośnie. Wskaźnik ’Bid-to-cover ratio’ wyniósł 2.46. Na każde 1 USD oferowanego długu przypadło 2,46 USD chętnych zakupów. To historycznie wynik daleki od pozytywnego.

Finalnie Rząd USA sprzedał obligacje o łącznej wartości 16 miliardów dolarów. Skłonności do przepłacania za papiery bynajmniej nie obserwowaliśmy. Kupowały głównie banki inwestycyjne (stosunkowo mało, prawie 17%), poza tym robiły to bezpośredni kupujący (fundusze emerytalne). Większość popytu pochodziła spoza USA (Chiny, Japonia itd. stanowiły 69%).

Zaufanie do długu USA topnieje

Inwestorzy zareagowali panicznie. Obserujemy, że rentowność 30-letnich obligacji skarbowych USA wystrzeliła do prawie 5,1%, a 10-letnich do 4,6%. Dla rynku oznacza to jedno: poważni inwestorzy przestają wierzyć w bezpieczny status długu Stanów Zjednoczonych.

To efekt niedawnego obniżenia ratingu USA przez agencję Moody’s, które postawiło w centrum uwagi pytanie: czy amerykański dług wciąż jest „wolny od ryzyka”?

A na dokładkę — polityczna przepychanka wokół nowej ustawy budżetowej, która ma zawierać obniżki podatków. — „Wygląda na to, że zamiast ograniczać wydatki, USA będą dalej zadłużać się, tyle że trochę wolniej” — skomentował Sam Stovall, główny strateg inwestycyjny CFRA Research. I dodał: „Inwestorzy po prostu przestają wierzyć, że cokolwiek realnie zmieni się w walce z inflacją i deficytem”.

Kapitał szuka schronienia — i znajduje je w Bitcoinie

W sytuacji, gdy obligacje tracą na wiarygodności, a akcje zaczynają pękać pod własnym ciężarem, inwestorzy zaczęli przenosić kapitał w stronę alternatywnych aktywów. Takich jak Bitcoin. W ciągu ostatnich tygodni kryptowaluta zyskała ponad 26%, przyciągając nie tylko spekulantów, ale i instytucje.

Napływy do ETF-ów opartych na BTC przekroczyły 40 miliardów dolarów, a liczba BTC trzymanych przez spółki publiczne wzrosła aż o 31% od początku roku. Inwestorzy wolą trzymać Bitcoina, niż amerykańskie długi, mimo historycznie wysokiej premii płaconej za ich posiadanie.

Na Wall Street narasta nerwowość

Jednocześnie rośnie przekonanie, że ostatnie wzrosty na giełdach były zbyt gwałtowne. S&P 500 i Nasdaq urosły odpowiednio o 14% i 19% od kwietniowego dołka, wywołanego wówczas przez nowe cła ogłoszone przez prezydenta Donalda Trumpa. Ale teraz, gdy rośnie ryzyko polityczne i fiskalne, a stopy procentowe pozostają wysokie, pojawia się pytanie: czy to nie była tylko chwilowa euforia?

Niepewność i zmienność

Jak twierdzi UBS, zmienność zostanie z nami na dłużej. W grę wchodzą nie tylko obawy o inflację i dług publiczny, ale też przeciągające się negocjacje w sprawie taryf handlowych i możliwe opóźnienie cięć stóp procentowych przez Fed.

Nie pomaga również fakt, że największe spółki technologiczne, jak Apple czy Amazon, zaczęły tracić, reagując na wzrost kosztu kapitału. Nawet liderzy hossy mają coraz mniej miejsca do wzrostów.

Jednocześnie Bitcoin przeżywa renesans, zyskując na tle pogłębiających się problemów finansów publicznych USA. Wall Street zaczyna się krztusić własną wyceną, a z amerykańskich obligacji — jeszcze niedawno uważanych za bezpieczną przystań — ucieka zaufanie i kapitał.

Wielu ekspertów ostrzega: nadchodzi czas selekcji. Złudzenia o „miękkim lądowaniu” mogą szybko zniknąć. Ale dla Bitcoina to może być dopiero początek nowej, długoterminowej fali wzrostów.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz