Do sądu w Paryżu wpłynął pozew, w którym agencja prasowa Agence France-Presse zarzuca firmie X nie omówienie z nią kwestii wynagrodzenia za prawa autorskie od publikowanych w serwisie społecznościowym wiadomości.
Zgodnie z komunikatem prasowym, AFP prosi sądy o zmuszenie X – które w komunikacie prasowym określane jest jako „Twitter” – do przekazania danych związanych z liczbą udostępnień artykułów na platformie. Działanie to miałoby pomóc agencji w oszacowaniu wielkości należnego jej wynagrodzenia na mocy przepisów dotyczących praw pokrewnych.
Czym są prawa pokrewne?
Przepisy Unii Europejskiej dotyczące praw pokrewnych zostały zaktualizowane w 2019 r. w celu uwzględnienia organizacji informacyjnych i publikowanych przez nie utworów. Zgodnie z obowiązującymi przepisami organizacje mediów społecznościowych działające w UE nie mogą legalnie powielać treści informacyjnych bez umowy z oryginalnym wydawcą. W praktyce oznacza to, że media społecznościowe są zobowiązane do płacenia za publikacje prasowe.
Zasadniczo prawo unijne ma na celu egzekwowanie systemu podobnego do opłat licencyjnych z tytułu praw autorskich dla mediów rozrywkowych. Organizacje mediów społecznościowych i inne punkty sprzedaży, które powielają lub ułatwiają powielanie lub udostępnianie materiałów chronionych prawem autorskim, w tym artykułów informacyjnych, musiałyby dokonywać płatności za każde użycie.
Zakres prawa obejmuje również pliki wideo, obrazy i pliki audio. Chociaż AFP nie sprecyzowało, jakie konkretne mediazostały odtworzone na platformie X, z obowiązujących przepisów wynika, że hiperłącza, określone słowa i bardzo krótkie fragmenty tekstu nie są objęte ochroną prawną. Może to oznaczać, że francuska agencja prasowa domaga się zadośćuczynienia za udostępnione obrazy, filmy lub fragmenty tekstu, które jej zdaniem przekraczają limit „bardzo krótkich”.
Zobacz też: „Nie stać mnie na wakacje w Polsce”. Za nocleg nad Bałtykiem zapłacimy jedynie 55 000
X stoi na przegranej pozycji?
Na żądania X bardzo szybko zareagował na X Elon Musk, nazywając je „dziwacznymi”. „Chcą, żebyśmy płacili 'im’ za ruch w ich witrynie, na której oni zarabiają na reklamach, a my nie!?” – napisał biznesmen.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że dwa lata temu na właściciela Google’a, spółkę Alphabet, za nieprzestrzeganie obowiązującego prawa w tym zakresie, nałożono karę w wysokości 500 mln euro.
Może Cię zainteresować: