Wydobycie na szelfie kontynentalnym wstrzymane do 2026 r. Skrajna partia wymusza blokadę

Norweski rząd wtrzyma wydawanie wszelkich nowych licencji wydobywczych na szelfie kontynentalnym. Szelf ten kryje wielkie bogactwa naturalne – jednak ich wydobycie i wykorzystanie bardzo się oddali. Krok ten zatem ekonomicznie jest irracjonalny – wymusił go jednak szantaż polityczny. Czy też, jak to się eufemistycznie określa, „negocjacje budżetowe”.

Norwegia szeroko eksploatowała zasoby podmorskie, choć dotąd chodziło głównie o jeden ich rodzaj. Ropę, mianowicie. Niedawne badania wykazały jednak, że pod wodami północnych mórz kryje się znacznie większe bogactwo. Udokumentowane podwodne złoża minerałów znaleziono na dnie Morza Norweskiego oraz Morza Grenlandzkiego. Kryją one mangan, kobalt, niob, magnez, nieodym, a także (szczególnie ostatnio wrażliwe) metale ziem rzadkich.

Wszystko to składało się na doskonałą okazję biznesową w chwili, gdy pierwiastków tych światowy przemysł wydaje się konsumować więcej, niż kiedykolwiek wcześniej. Dodatkowo zaś Europa zyskiwałaby źródło niewrażliwe na zawirowania geopolityczne oraz wojny handlowe z Chinami. Nie dziwi zatem, że szybko opracowano plany rozpoczęcia ich eksploatacji. Pierwsze licencje na wydobycie z dna morskiego rząd Norwegii planował wydać już w 2025 roku.

Wydobycie „utopione” w morzu ekologii

Niestety, nic nie uda się tak szybko (jeśli w ogóle). W norweskim parlamencie zasiada bowiem Partia Socjalistycznej Lewicy. Partia owa nie jest częścią koalicji rządowej premiera Jonasa Støre’go, którą tworzą Partia Pracy oraz Partia Centrum. Socjalistyczna Lewica, w teorii opozycyjna, wspiera jednak mniejszościowy rząd w głosowaniach. Naturalnie z wyjątkiem tych sytuacji, w których nie wspiera – jak w tym przypadku.

Partia ta zagroziła blokadą budżetu, jeśli rząd Støre’go nie obieca moratorim na jakiekolwiek wydobycie. Naturalnie ze względów „ekologicznych”. Podmorskie wydobycie miałoby jakoby grozić zanieczyszczeniem środowiska morskiego, i dlatego Socjalistyczna Lewica, a także organizacje ekologiczne, jak Greenpeace, nie chcą o nim słyszeć. Skądinąd wielki popyt na wspomniane minerały jest w znacznej mierze wynikiem „zielonej” polityki i ekologicznych postulatów.

Wszyscy stracą, kto skorzysta?

Moratorium ma potrwać w teorii do 2026 roku. W teorii – byłoby bowiem wręcz zaskakujące, gdyby po tych dwóch latach politycy nie zażądali kolejnego przedłużenia. Spodziewać się raczej należy, że będą je blokować tak długo, jak długo będą mieli cokolwiek do powiedzenia w tej kwestii. Co niestety oznacza, że przez najbliższe lata próżno się spodziewać ich eksploatacji.

Przynajmniej w Norwegii. Niektórzy sąsiedzi (hmm, Rosja…) mogą nie mieć podobnych obiekcji ekologicznych. I rozpocząć wydobycie we własnym zakresie.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz