W pubach brakuje piwa. Guinness racjonowany

W brytyjskich pubach – jak wiadomo, przybytkach o znaczeniu nieomal kulturowym – brakuje piwa. Deficyt dotyczy zwłaszcza znanej irlandzkiej marki Guinness. Na szeroką skalę pojawiają się limity sprzedaży tego piwa na konsumenta.

Puby, bary i inne lokalne w ostatnich tygodniach miały prawie panicznie wykupywać dostępne na rynku zapasy ikonicznego ciemnego trunku. Odnotował to, z niejakim zdziwieniem, również właściciel piwa Guinness, koncern Diageo. Firma stwierdziła, że zwiększa dostawy na brytyjski rynek – jednak to zdaje się nie wystarczać.

W rezultacie coraz liczniejsze puby wprowadzają zasadę racjonowania. Klienci mają otrzymywać karty, które uprawniają do zakupu jednej pinty (nieco ponad pół litra) Guinnessa. Jednak warunkiem tego jest wcześniejsze kupno dwóch innych drinków.

Pomijając fakt, że przypomina to podobne pomysły władz PRL-u na ograniczenie sprzedaży wódki, właściciele pubów powinni chyba pamiętać o roztropnej zasadzie „nie mieszaj”… Sprawia to też, że zdarzają się przypadki zniesmaczonych klientów, którzy rezygnują z wizyty w pubie.

Działania te mają na celu ochronić zapasy tego piwa na okres Świąt oraz karnawału. Tradycyjnie Guinness cieszy się wówczas olbrzymim powodzeniem. Właściciele brytyjskich pubów obawiają się, że nawet mimo tego mogą one jednak nie wystarczyć.

Długofalowym czynnikiem, który wpłynął na niedostatek tego ciemnego piwa – niegdyś postrzeganego jako trunek wybitnie związany z Wyspami Brytyjskimi i mniej rozpowszechniony poza nimi – była jego raptowna popularyzacja pośród nowych grup klientów. Zwiększony wolumen eksportu w naturalny sposób „osuszył” beczki brytyjskich pubów.

Guinness wysechł, rząd „dopomoże” – przez zaoranie

Brakujący Guinness to niestety niejedyny – ani nawet nie najpoważniejszy – problem, z którym zmagają się tamtejsze pijalnie. Rząd Partii Pracy postanowił bowiem uszczęśliwić kraj kolejnym pomysłem na „doregulowanie” życia, które najwyraźniej nie mogło się obejść bez administracyjnego nadzoru. Dotąd, co prawda, jakoś się obchodziło, ale zapewne jakimś przypadkiem.

Od 2025 roku wchodzi bowiem w Wielkiej Brytanii w życie przymus legitymowania się w pubie elektronicznym dowodem tożsamości. Przymus nieco dystopijny, jakby ktoś pytał klientów pubów, i sporej liczbie nich odbierający smak życia. A przynajmniej smak trunku, który planowali wypić.

Nieszczęśni klienci będą bowiem musieli udowadniać, że nie są wielbłądami mają powyżej 21 lat poprzez rejestrowanie się w systemie certyfikowanych podmiotów, w celu ściągnięcia specjalnej aplikacji weryfikacyjnej (!). Liczne puby już narzekają, że może to doprowadzić do ich upadku przez odpływ części klientów, niechętnych tak agresywnej rządowej inwigilacji ich codziennego w istocie życia.

Komentarze (0)
Dodaj komentarz